niedziela, 7 września 2014

Taniec ze smokami, George R. R. Martin






Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Poszczegolne recenzje pisze z duzym, blisko dwuletnim opoznieniem, stad opinie nie sa impulsywne. Ich jakosc zalezy glownie od tego jak dana pozycja zapisala mi sie w pamieci. Cala saga Martina zapisala sie pozytywnie, bo to dobra, rozrywkowa literatura, ale musze przyznac, ze im dalej w las tym bardziej bylem znuzony poczynaniami bohaterow, coraz bardziej byli mi obojetni. Odnioslem wrazenie, ze autor ma patent na kontynuowanie tej telenoweli fantasy, ale boi sie, czy tez z komercyjnego punktu widzenia nie chce, postawic kategorycznej kropki. Podobnie odebralem serial. Poczatkowo przebieralem nogami przed emisja kazdego odcinka. Potem przestalem go zupelnie sledzic.


Znawca fanasy nie jestem, zatem trudno mi wskazac co bylo glownymi skladowymi wydawniczego sukcesu. Byc moze to, ze autor dal sobie spokoj z poprawnoscia magicznego swiata, serwujac wyjatkowo duzo przemocy i seksu. Kichy na wierzchu i golizna to oczywiscie nie wszystko, ale bezsprzecznie jest to to co tygrysy lubia najbardziej i byc moze wlasnie to pozwolilo Grze o Tron przedostac sie do czytelniczego mainstreamu. Sukces serialu HBO jest tylko potwierdzeniem preferencji odbiorcow.

Akcja jest wartka, bohaterowie wyrazisci, zwrotow akcji nie brakuje. Jesli moglbym popsioczyc to na nadmierne przywiazanie do genealogii i heraldyki. Pamietam kilka fragmentow w ktorych przybycie orszaku postaci, majacych drugorzedne znaczenie dla fabuly, nie moglo sie obyc bez podania ich dziejow, herbow i anegdotek. Jest w tym pewna malowniczosc, ale po kilku tomach obserwacji tego swiata, bylo to cos co mnie bardzo nuzylo. 

Podsumuwujac, ksiazka to dobra recepta na nudny wieczor. Latwe toto w odbiorze. Miliony czytelnikow nie moze sie przeciez mylic. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz