czwartek, 17 lipca 2014

Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów, Antoni Ferdynand Ossendowski

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Autor to nie byle kto. Ze względu na zasłonę milczenia spuszczoną na Antoniego Ossendowskiego w czasach PRLu pamięć o nim znacznie zanikła, ale w swoim czasie był jednym z asów polskiej literatury, tłumaczonym na wiele języków, stawianym pośród innych tuzów tamtych lat: Karola Maya, Jacka Londona czy Rudyarda Kiplinga. Moim skromnym zdaniem takie wyróżnienie jest na wyrost, ale fakt, że postać to niebanalna i bez dwóch zdań warta uwagi. Człowiek renesansu, naukowiec, erudyta. Był niestrudzonym podróżnikiem, literatem i działaczem społecznym, a rzeczony tytuł jest najpopularniejszym ze zbioru całkiem pokaźnej twórczości. Żył w burzliwych czasach. Z racji nastawienia antykomunistycznego ta burzliwość jeszcze się wzmogła. "Zwierzęta, ludzie, bogowie" to zapis jego ucieczki z bolszewickiej Rosji i wydarzeń towarzyszącym tej eskapadzie. Działo się niemało.


Niewiele jest w życiu zjawisk bardziej ekscytujących niż nieustanne przemieszczanie się, wędrówka. Zmiana warunków wymaga zachowania niesłabnącej czujności. Wędrowiec to jednocześnie mistyk odkrywający w zmieniających się warunkach uniwersalnych reguł determinujących świat i ludzi. Ossendowski to wnikliwy obserwator, a jednocześnie postać obdarzona wyjątkową charyzmą, przyciągająca do siebie ważne i niecodzienne sytuacje. Ze względu na silną osobowość i wszechstronne wykształcenie podczas swojej wędrówki nie był postacią anonimową, ale przyszło mu aktywnie uczestniczyć w ważnych wydarzeniach m.in towarzysząc mongolskiemu baronowi Ungerowi, czy odwiedzając lamaickich duchownych.


Chociaż można tytułową pozycję zakwalifikować do literatury podróżniczej to wymyka się ona obecnemu pojęciu tego zjawiska. Nie chodzi wszak o poznawanie i podziw typowo turystyczno-krajoznawczy, ale wędrówkę silnie splecioną z polityczną zawieruchą bolszewickiej burzy. Nie jest to zatem surowy opis przyrody i ludzi, których bądź co bądź nie brakuje, ale głównie gwałtownych i wymagających warunków wojennego zniekształcenia rzeczywistości. 

Wielkie wrażenie robi postać autora, jego asertywność, opanowanie, czujne oko kronikarza. In minus zaliczam anachroniczny język i częste przestoje w narracji, ale to tylko uwagi malkontenta, który zawsze musi się do czegoś przyczepić. Pozycja bezdyskusyjnie ważna w dorobku polskiej literatury, zarówno podróżniczej, jak i będącej świadectwem swoich czasów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz