piątek, 29 listopada 2013

Sprawa lekarzy kremlowskich


Autor: Jakow Rapoport
wydawnictwo: Alfa

data wydania: 1990 (data przybliżona)

liczba stron: 192
 
To że Stalin był na swój szalony sposób genialny jest bezdyskusyjne. Zwykły kmiotek nie byłby w stanie wziąć za pysk pół świata i skutecznie terroryzować obywateli państwa rozciągającego się na dwóch kontynentach. Jednak zdarza się, że wybitne jednostki ponoszą wysoką karę za sięganie szczytów i zdaje się, że tak było także w przypadku niepoczciwego Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwili. Postępująca paranoja popychała go do coraz mniej racjonalnych zachowań, a wespół z niebywałym okrucieństwem stworzyła mieszankę, która doprowadziła Wodza do skrajnego obłędu. Sprawa lekarzy kremlowskim była jednym z wielu  przejawów fiksacji, być może najbardziej skrajnym, na pewno ostatnim. 


Jakow Rapoport to postać bezpośrednio zaangażowana w wydarzenia ponurych dni schyłku stalinowskiej epoki. Pełnił funkcję wysoko postawionego lekarza w medycznej hierarchii rosyjskiej stolicy, był aktywnym działaczem ruchu żydowskiego i partii komunistycznej. Jako „żydowski nacjonalista burżuazyjny” został więziony na Łubiance i Lefortowie w Moskwie. Kiedy koniec świata był już bliski Stalin odszedł w zaświaty i nastąpił początek procesu liberalizacji polityki wewnętrznej w ZSRR. Kto do tej pory nie pożegnał się z życiem mógł wyjść na wolność. Poza wartością samej relacji z pierwszej ręki, ważnym atutem książki, jest niewątpliwy talent autora do snucia literackich historii. Nieuświadomiony czytelnik może odnieść wrażenie obcowania z wcale nie najgorszym thrillerem medyczno-politycznym. Pomimo powagi opisywanych zagadnień publikacja powinna być przyswajalna nie tylko dla historyków ortodoksów.

Jak się nie wie kto zawinił, to z dużą dozą prawdopodobieństwa byli to Żydzi.  Na fali ciągle popularnego Protokołu Mędrów Syjonu, wcześniejszych planach utworzenia autonomicznego państwa żydowskiego na Krymie i ostatecznym utworzeniu go w Palestynie, 13 stycznia 1953 roku, gazeta "Prawda" podała informację o wykryciu "spisku lekarzy", planujących zamordowanie przywódców sowieckiej partii i państwa. Ponadto, mieli oni szpiegować, a jakże, na rzecz państw imperialistycznych. Dostało się również naukowcom z innych dziedzin i artystom. Powszechne było ściąganie ze ścian podobizn dotychczas zasłużonych Żydów i zawieszaniu na ich miejsce mniej utalentowanych sowietów. To jednak lekarze znaleźli się na świeczniku obarczeni rolą kozła ofiarnego za nieszczęścia całego radzieckiego narodu. Podobno cała "sprawa lekarzy" narodziła się w głowie Stalina, kiedy jego osobisty lekarz nieśmiało zalecił mu wycofanie się z polityki w celu ratowania zrujnowanego zdrowia. Czy akcja była przejawem wyrachowania Wodza, czy raczej daleko posuniętym brakiem kontaktu z rzeczywistości? O to nadal toczą się spory. Całe zamieszanie było jednak doskonałą pożywką dla propagandy, co ostatecznie miało się przełożyć na wzrost antysyjonistycznych nastrojów w społeczeństwie. 

Beria później wspominał że Stalin wydzierał się podczas zebrania "Jesteście jak ślepe kocięta. Co się stanie gdy mnie zabraknie? Kraj zginie, bo nie potraficie rozpoznać wroga". Ostatecznie Stalin zmarł w wyniku wylewu krwi do mózgu, w czym podobno niezwykle pomocny był właśnie Beria.

Szczerze mówiąc, nie wiem czy przeczytałbym tą książkę, gdyby nie fakt że leżała w kolejce "do przeczytania" od lat kilkunastu, kiedy to dzieckiem będąc ukradłem ją z księgarni, bo okładka wydawała mi się taka mroczna i tajemna. W każdym razie lektura przyjemniejsza niż wall na fejsie czy timline na twitterze. :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz