czwartek, 27 lutego 2014

Kryzys u Carfittów, J.B. Priestley



 
wydawnictwo: Książka i Wiedza ( 1980 r. )
stron: 340 
 
Na książkę zasadniczo składają się trzy opowiadania: "Kryzys u Carfittów", "W metrze" oraz "Pawilon Masek". Pierwsze i trzecie są całkiem pokaźnych rozmiarów i są równie świetne. Może posuwam się zbyt daleko w ocenie, ale jestem pewien, że kto lubi humor Mrożka, to też lekturą Priestleya będzie usatysfakcjonowany. Obu cechuje umiejętność doskonałego prowadzenia dialogów, oraz elegancki, nienachalny choć wyrazisty styl - co w przypadku tego drugiego można określić ujmującą brytyjską flegmą. 
 

Tytułowi Carfitci to angielskie nobliwe małżeństwo złożone ze znudzonej i chimerycznej Lady oraz jej męża, skłonnego do napadów złości przemysłowca, borykającego się z problemami natury biznesowej. Prowincjonalnego krajobrazu dopełniają ich znajomi, równie niepozorne małżeństwo i dwoje niezapowiedzianych gości, siostrzenica Lady przybyła z Ameryki i mężczyzna, który przybywa niby to przypadkiem i katalizuje szereg niespodziewanych intryg, wypadków i niespodziewanych rozwiązań. Wszystko staje na głowie.
 
"Pawilon masek" to podobnie, fabuła umiejscowiona w jednym miejscu ze zmieniającymi się postaciami, jakby na teatralnej scenie. Właściwie to oba utwory są na wskroś dramatyczne, choć napisane prozą. Tutaj enfant terrible jest Novelda powiernik i doradca młodej damy, która owinęła sobie wokół palca wszystkich okolicznych mężczyzn, którzy na wszelkie sposoby starają się ją zdobyć, a których ta równo i sprawiedliwie ignoruje, co niesie za sobą skutki niemal polityczne. Można się uśmiać po pachy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz