piątek, 24 stycznia 2014

Wyspa Pingwinów, Anatol France


                       strony: 278

Nietrudno o czytelniczą frustrację. Więcej książek marnych niż wybitnych i siłą rzeczy częstsze jest obcowanie z tymi pierwszymi, wyglądając z utęsknieniem tych drugich. Niemniej, naprawdę dobra lektura potrafi zrekompensować wcześniejsze nietrafione wybory. "Wyspa Pingwinów" leżała na półce od lat kilku, w niepozornej tekturowej okładce zastępczej ( okładka wyżej dodana pokazowo, sam dysponuje starym, odpowiednio pachnącym egzemplarzem z 1950 r. wydawnictwa Książka i Wiedza ). W końcu, kierowany osobistym zboczeniem do stopniowego sięgania po każdą pozycję z domowego księgozbioru, bez względu na tematykę, chwyciłem w końcu tą, przezornie nie oczekując po niej zbyt wiele i niezwykle mile zaskakując się z każdą kolejną stroną.

Autor Anatol France to laureat literackiej Nagrody Nobla z 1921 r. Ówczesna kapituła podkreślała wyjątkową wykwintność stosowanego przez niego języka i nie sposób się z tą opinią nie zgodzić. Obecnie to na tyle rzadkie zjawisko w literaturze cechującej się często regresem stylu, że można je odebrać jako wyjątkowy archaizm, ale według mnie nie do końca słusznie. Jest to po prostu język wymagający bardzo solidnego warsztatu i wyobraźni, iskry dostępnej tylko autorom niezwykle utalentowanym. Tym bardziej warto sięgać po tego typu książki, żeby wiedzieć jak wielkie możliwości tkwią w słowie pisanym.

Poza samym walorem językowym "Wyspa Pingwinów" zaskoczyła mnie niebanalną fabułą. Oto Mael - czcigodny mnich, przepełniony poczuciem misji chrześcijańskiej dopływa skromną łódeczką na samotną wyspę, gdzieś na zimnych wodach półkuli północnej. Wyspa zamieszkują tylko pingwiny, ale Mael, posunięty już w latach ma problemy ze wzrokiem i bierze ich za ludzi o niskim wzroście. Wypełniając swą powinność chrzci cały zwierzyniec, co wywołuje gorącą dyskusję w niebie - co z tym fantem zrobić? Niebiańskie zgromadzenie w tej sytuacji decyduje się na przemianę pingwinów w ludzi. Ci, początkowo niezwykle prymitywni, stopniowo organizują się i ewoluują na kształt i podobieństwo europejskiej cywilizacji. Aż do momentu wykraczającego poza znaną nam współczesność. 

Książka jest zapisem historii ludu Pingwinów na przestrzeni dziejów, niejako pigułką i krzywym zwierciadłem losów nas samych. Przejrzenie się w tym lustrze dostarcza niezwykłych wrażeń. Polecam.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz