czwartek, 15 maja 2014

Warszawska karmaniola, Stanisław Dobrowolski

Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej

Wiedząc, że karmaniola to francuska pieść rewolucyjna, nietrudno się domyślić czego dotyczy treść powieści. Oto warszawska ludność staje w obliczu umacniającego się ucisku carskich ciemiężycieli. Temperatura w mieście rośnie, stosunki międzyludzkie stają się napięte, szmer pośród tłumu się wzmaga i tężeje.Obraz miasta widziany oczami poczciwego, szanowanego w miejskim cechu szewca, jego niepokornego acz szlachetnego czeladnika i płochliwej panienki o gołębim serduszku. Co charakterystyczne dla prozy ówczesnej, a rzadkie dla obecnej, autor operuje nienaganną i wzniosłą polszczyzną i choćby z tego względu jest to już pozycja wartościowa. Ale nie tylko... To więcej niż przyjemna powiastka o czasach, którymi mało kto sobie teraz głowę zaprząta. Warto potraktować ją jako pryzmat do Polski tu i teraz.


Nie ma co się oszukiwać. Żyjemy w czasach nie mniej podłych niż okres zaborów. Trudniejszych o tyle, że w czasach Królestwa Polskiego wróg był sprecyzowany jasno i klarownie, teraz jego postać rozmyta jest do tego stopnia, że osobom na co dzień lekceważącym relacje społeczno-polityczne jawić się może jako sprzymierzeniec. Media nieobliczalnie zaorały zdolność krytycznego myślenia o otaczającym nas świecie. Idea dziel i rządź święci tryumf. Społeczeństwo niezdolne jest wpłynąć na grupę ludzi podejmujących decyzję o Narodzie, wbrew jego partykularnym interesom. A i ludzie stali się inni, na wskroś konformistyczni. Porzucenie bierności, walka o wolność, kategoryczny sprzeciw wobec niesprawiedliwości to fanatyzm. Na buńczuczne hasła, męstwo i bezkompromisowość nadchodzi czas dopiero po fajrancie, w wygodnej pozycji przed ekranem komputera. 

A niegdyś! Nieuczciwe by było stwierdzenie, że ludzie z kart rzeczonej książki mieli bardziej o co walczyć, mając mniej do stracenia. Przodkowie potrafili się sprzeciwić zepsutym decydentom. I dlatego zawsze, a zwłaszcza teraz warto wracać do pozycji jak wspomniana. Nie zapominać o obywatelskiej odwadze, uczyć się i krzewić umiejętność oddolnego wsparcia i współpracy, walczyć o wolność nawet gdy jest to poświęcenie ostateczne. W innym przypadku nie ma mowy o dumie. Zginanie karku i nadstawianie tyłka, to wyzbywanie się godności - a odzyskać ją niełatwo. 

Niech jeszcze zabrzmi warszawska karmaniola! Oby za życia skromnego książkowego barana. Bee.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz