tag:blogger.com,1999:blog-44767627617492295632024-03-12T20:23:38.477-07:00BookowiecBookowiec - książkowy baran. BeeeUnknownnoreply@blogger.comBlogger24125tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-60993379184640476192015-01-05T13:11:00.000-08:002020-01-06T13:15:43.597-08:00"Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak" Jacek Hugo-Bader<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGHREnd9-fp_iZ6W5z6k2v5f9keO_N69YJytxftMrLkFpVN4vUqXnV983tvK0sIRbFjbTk_6a32P9I9bnj8Cf2koDCfxjjfjqPWiBWKkt-XmVhnnou7J3rR3QEuGgPzEcZFqJ1lrdrGC8/s1600/d%25C5%2582ugifilmomilosci+hugobader.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="436" data-original-width="300" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGHREnd9-fp_iZ6W5z6k2v5f9keO_N69YJytxftMrLkFpVN4vUqXnV983tvK0sIRbFjbTk_6a32P9I9bnj8Cf2koDCfxjjfjqPWiBWKkt-XmVhnnou7J3rR3QEuGgPzEcZFqJ1lrdrGC8/s320/d%25C5%2582ugifilmomilosci+hugobader.jpg" width="220" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo Znak, Kraków 2014. s. 340. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
RECENZJA WKRÓTCE</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-71870212223594944382014-12-16T01:50:00.000-08:002018-11-10T04:42:45.512-08:00Etyka dobrej roboty, Richard Sennet<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7NkrQy3kQ8XZ2REmdXeQDG5izyUylAr7nT0KAUOdSnsnsfxUeS2dxsZSiixc_EdKwi_5VgNaM_-gHiEMwlnLV_of7EVKtJ-1yeJsOF3x8icfYs_OCvEGvQZy-GaBjOYZunVHf4QoH9SM/s1600/etyka+dobrej+roboty.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="386" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7NkrQy3kQ8XZ2REmdXeQDG5izyUylAr7nT0KAUOdSnsnsfxUeS2dxsZSiixc_EdKwi_5VgNaM_-gHiEMwlnLV_of7EVKtJ-1yeJsOF3x8icfYs_OCvEGvQZy-GaBjOYZunVHf4QoH9SM/s320/etyka+dobrej+roboty.jpg" width="205" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2010, ss. 384</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żyjemy w świecie który wpoił nam przekonanie, że o wartości człowieka, o jego statusie społecznym, decyduje wykonywana praca. Większość czasu spędzamy wszak wykonując zajęcia które mają zapewnić nam materialny byt. Ale nie tylko. Większość naszej aktywności możemy nazwać pracą. Wykonujemy określone czynności po ty by osiągnąć oczekiwany rezultat. O powodzeniu lub nie decyduje wiele czynników, które składają się na <b>etykę dobrej roboty</b> właśnie.<br />
<a name='more'></a><br />
Książka Senneta jest kawałkiem dobrej roboty. Solidne i rzetelne kompedium nie tylko dla psychologów czy socjologów. Co decyduje o tym czy wykonujemy swoją pracę dobrze? Kim jest fachowiec i w jaki sposób można się nim stać? Czym jest kunszt? Autor stara się odpowiedzieć na te pytania w wyczerpujący sposób zabierając nas w podróż po czasach i różnych zakątkach świata. <br />
<br />
Praca jst niezwykle ważnym aspktem życia. Pozwala nam zarabiać pieniądze, ale też umożliwia realizowanie osobistych pasji i ambicji. Ważne jest aby nie stała się jedynie pozbawionym refleksji zajęciem, ale też źródłem satysfakcji i spełnienia. A żeby tak się stało człowiek musi podchodzić świadomie do swojego warsztatu, inny mi słowy zastanowić się w jaki sposób może poprawić własną efektywność, a jednocześnie poziom zadowolenia. <br />
<br />
Bonusowy link: <br />
<a href="http://polimaty.pl/2014/08/mit-teorii-10-000-godzin/" rel="nofollow" target="_blank">Polimaty.pl | Mit teorii 10000 godzin</a><br />
<br />
<br />
</div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-47342581306738710852014-09-07T06:38:00.000-07:002017-01-06T08:49:34.684-08:00Taniec ze smokami, George R. R. Martin<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSGE-1SKy8zEVtYNsvOq9nzFC-G2XMobmHciZFxp7A746XB3wltdkE8tarTeYUf6hR24yo-vRk4eXS1YoiJp2wwGNiK8qck81Ss0LOCjBr9nYrGJ0_qXoKKZRyKH-kAaGJrRRrLWppnqs/s1600/taniec+ze+smokami.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="234" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSGE-1SKy8zEVtYNsvOq9nzFC-G2XMobmHciZFxp7A746XB3wltdkE8tarTeYUf6hR24yo-vRk4eXS1YoiJp2wwGNiK8qck81Ss0LOCjBr9nYrGJ0_qXoKKZRyKH-kAaGJrRRrLWppnqs/s320/taniec+ze+smokami.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo: Zysk i S-ka</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poszczegolne recenzje pisze z duzym, blisko dwuletnim opoznieniem, stad opinie nie sa impulsywne. Ich jakosc zalezy glownie od tego jak dana pozycja zapisala mi sie w pamieci. Cala saga Martina zapisala sie pozytywnie, bo to dobra, rozrywkowa literatura, ale musze przyznac, ze im dalej w las tym bardziej bylem znuzony poczynaniami bohaterow, coraz bardziej byli mi obojetni. Odnioslem wrazenie, ze autor ma patent na kontynuowanie tej telenoweli fantasy, ale boi sie, czy tez z komercyjnego punktu widzenia nie chce, postawic kategorycznej kropki. Podobnie odebralem serial. Poczatkowo przebieralem nogami przed emisja kazdego odcinka. Potem przestalem go zupelnie sledzic. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Znawca fanasy nie jestem, zatem trudno mi wskazac co bylo glownymi skladowymi wydawniczego sukcesu. Byc moze to, ze autor dal sobie spokoj z poprawnoscia magicznego swiata, serwujac wyjatkowo duzo przemocy i seksu. Kichy na wierzchu i golizna to oczywiscie nie wszystko, ale bezsprzecznie jest to to co tygrysy lubia najbardziej i byc moze wlasnie to pozwolilo Grze o Tron przedostac sie do czytelniczego mainstreamu. Sukces serialu HBO jest tylko potwierdzeniem preferencji odbiorcow. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja jest wartka, bohaterowie wyrazisci, zwrotow akcji nie brakuje. Jesli moglbym popsioczyc to na nadmierne przywiazanie do genealogii i heraldyki. Pamietam kilka fragmentow w ktorych przybycie orszaku postaci, majacych drugorzedne znaczenie dla fabuly, nie moglo sie obyc bez podania ich dziejow, herbow i anegdotek. Jest w tym pewna malowniczosc, ale po kilku tomach obserwacji tego swiata, bylo to cos co mnie bardzo nuzylo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumuwujac, ksiazka to dobra recepta na nudny wieczor. Latwe toto w odbiorze. Miliony czytelnikow nie moze sie przeciez mylic. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-38606006781838289692014-07-17T08:30:00.000-07:002015-11-17T12:22:38.511-08:00Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów, Antoni Ferdynand Ossendowski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHc9OYzF2Iu8UqXdPub4X6p2-dptdi4b6wFrpSvfoKt-_MtSZTRWbP1xpsU7HYU83AoZrMq62ExxjjT7r63lB2_Phd_ClMAdscAo4CeIuuPoWIPWf548k11t6L7OlxWpsGIT6Ic6XaSVw/s1600/przez-kraj-ludzi-zwierzat-i-bogow-b-iext6182204.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHc9OYzF2Iu8UqXdPub4X6p2-dptdi4b6wFrpSvfoKt-_MtSZTRWbP1xpsU7HYU83AoZrMq62ExxjjT7r63lB2_Phd_ClMAdscAo4CeIuuPoWIPWf548k11t6L7OlxWpsGIT6Ic6XaSVw/s320/przez-kraj-ludzi-zwierzat-i-bogow-b-iext6182204.jpg" width="212" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo: Zysk i S-ka</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Autor to nie byle kto. Ze względu na zasłonę milczenia spuszczoną na Antoniego Ossendowskiego w czasach PRLu pamięć o nim znacznie zanikła, ale w swoim czasie był jednym z asów polskiej literatury, tłumaczonym na wiele języków, stawianym pośród innych tuzów tamtych lat: Karola Maya, Jacka Londona czy Rudyarda Kiplinga. Moim skromnym zdaniem takie wyróżnienie jest na wyrost, ale fakt, że postać to niebanalna i bez dwóch zdań warta uwagi. Człowiek renesansu, naukowiec, erudyta. Był niestrudzonym podróżnikiem, literatem i działaczem społecznym, a rzeczony tytuł jest najpopularniejszym ze zbioru całkiem pokaźnej twórczości. Żył w burzliwych czasach. Z racji nastawienia antykomunistycznego ta burzliwość jeszcze się wzmogła. "Zwierzęta, ludzie, bogowie" to zapis jego ucieczki z bolszewickiej Rosji i wydarzeń towarzyszącym tej eskapadzie. Działo się niemało.<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niewiele jest w życiu zjawisk bardziej ekscytujących niż nieustanne przemieszczanie się, wędrówka. Zmiana warunków wymaga zachowania niesłabnącej czujności. Wędrowiec to jednocześnie mistyk odkrywający w zmieniających się warunkach uniwersalnych reguł determinujących świat i ludzi. Ossendowski to wnikliwy obserwator, a jednocześnie postać obdarzona wyjątkową charyzmą, przyciągająca do siebie ważne i niecodzienne sytuacje. Ze względu na silną osobowość i wszechstronne wykształcenie podczas swojej wędrówki nie był postacią anonimową, ale przyszło mu aktywnie uczestniczyć w ważnych wydarzeniach m.in towarzysząc mongolskiemu baronowi Ungerowi, czy odwiedzając lamaickich duchownych. </div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Chociaż można tytułową pozycję zakwalifikować do literatury podróżniczej to wymyka się ona obecnemu pojęciu tego zjawiska. Nie chodzi wszak o poznawanie i podziw typowo turystyczno-krajoznawczy, ale wędrówkę silnie splecioną z polityczną zawieruchą bolszewickiej burzy. Nie jest to zatem surowy opis przyrody i ludzi, których bądź co bądź nie brakuje, ale głównie gwałtownych i wymagających warunków wojennego zniekształcenia rzeczywistości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wielkie wrażenie robi postać autora, jego asertywność, opanowanie, czujne oko kronikarza. In minus zaliczam anachroniczny język i częste przestoje w narracji, ale to tylko uwagi malkontenta, który zawsze musi się do czegoś przyczepić. Pozycja bezdyskusyjnie ważna w dorobku polskiej literatury, zarówno podróżniczej, jak i będącej świadectwem swoich czasów. </div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-85513460615119873432014-05-28T04:05:00.000-07:002015-07-27T04:16:06.771-07:00Rozamunda, Margaret Drabble<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghGU_rrVLMAX8jNjXj0_yPWLwb-r0u1GXtVI8ZPjkBF794aFjfQovbkduhY1MMKJFakY8uKE46iq6BzHI4HTZDVe8YDNzxZ6Ew2dkdRDYAz8ZjiK8m_rf6n6YdsjbTj39fiBQio8DCYis/s1600/rozamunda.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghGU_rrVLMAX8jNjXj0_yPWLwb-r0u1GXtVI8ZPjkBF794aFjfQovbkduhY1MMKJFakY8uKE46iq6BzHI4HTZDVe8YDNzxZ6Ew2dkdRDYAz8ZjiK8m_rf6n6YdsjbTj39fiBQio8DCYis/s320/rozamunda.jpg" width="204" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Hmm... ten tytuł to trudny przypadek. Z jednej strony nie można fabule nic zarzucić. Wszak Klub Interesującej Książki skupia pozycje bezwzględnie wartościowe. "Rozamunda" dała mi jednak niewiele wzruszeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oto młoda, acz dojrzała fizycznie dziewczyna zachodzi w ciążę podczas pierwszego zbliżenia z mężczyzną. Ten niby jest dla niej kimś wyjątkowym, ale ta, nie wiedzieć czemu, być może z tej typowej angielskiej flegmatyczności, postanawia mu tego nie mówić, bo to charakter cierpiętniczy i marudny. Generalnie szuka dziury w całym, zajmuje się pierdołami, czemu towarzysza niemal heroiczna niezłomność i chart ducha. </div>
<div style="text-align: justify;">
Potem rodzi, wychowuje berbecia i w przerwach od pieluszek rozgrzebuje swoją egzystencję na czworo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wątpię, że książka może przypaść do gustu niejednej czytelniczce, ale osobiście czytanie wywoływało nudności, wręcz mdłości. </div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-10830546604395584962014-05-15T15:11:00.000-07:002015-06-29T16:10:28.913-07:00Warszawska karmaniola, Stanisław Dobrowolski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMXamuoA09qNbRe4RU_rf6_H2sc4GK80Daws_wEogA1pH9qJkWDc4XIMbomjnWbfnqj-PNUybbwJMOLCnlTWVtazQ1jRKAepX4Zlc_RXgduBbssyvJYJWH1hyweh2ftY-p9XxE7u6R8DU/s1600/warszawska+karmaniola.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMXamuoA09qNbRe4RU_rf6_H2sc4GK80Daws_wEogA1pH9qJkWDc4XIMbomjnWbfnqj-PNUybbwJMOLCnlTWVtazQ1jRKAepX4Zlc_RXgduBbssyvJYJWH1hyweh2ftY-p9XxE7u6R8DU/s1600/warszawska+karmaniola.jpeg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wiedząc, że karmaniola to francuska pieść rewolucyjna, nietrudno się domyślić czego dotyczy treść powieści. Oto warszawska ludność staje w obliczu umacniającego się ucisku carskich ciemiężycieli. Temperatura w mieście rośnie, stosunki międzyludzkie stają się napięte, szmer pośród tłumu się wzmaga i tężeje.Obraz miasta widziany oczami poczciwego, szanowanego w miejskim cechu szewca, jego niepokornego acz szlachetnego czeladnika i płochliwej panienki o gołębim serduszku. Co charakterystyczne dla prozy ówczesnej, a rzadkie dla obecnej, autor operuje nienaganną i wzniosłą polszczyzną i choćby z tego względu jest to już pozycja wartościowa. Ale nie tylko... To więcej niż przyjemna powiastka o czasach, którymi mało kto sobie teraz głowę zaprząta. Warto potraktować ją jako pryzmat do Polski tu i teraz.</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ma co się oszukiwać. Żyjemy w czasach nie mniej podłych niż okres zaborów. Trudniejszych o tyle, że w czasach Królestwa Polskiego wróg był sprecyzowany jasno i klarownie, teraz jego postać rozmyta jest do tego stopnia, że osobom na co dzień lekceważącym relacje społeczno-polityczne jawić się może jako sprzymierzeniec. Media nieobliczalnie zaorały zdolność krytycznego myślenia o otaczającym nas świecie. Idea dziel i rządź święci tryumf. Społeczeństwo niezdolne jest wpłynąć na grupę ludzi podejmujących decyzję o Narodzie, wbrew jego partykularnym interesom. A i ludzie stali się inni, na wskroś konformistyczni. Porzucenie bierności, walka o wolność, kategoryczny sprzeciw wobec niesprawiedliwości to fanatyzm. Na buńczuczne hasła, męstwo i bezkompromisowość nadchodzi czas dopiero po fajrancie, w wygodnej pozycji przed ekranem komputera. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A niegdyś! Nieuczciwe by było stwierdzenie, że ludzie z kart rzeczonej książki mieli bardziej o co walczyć, mając mniej do stracenia. Przodkowie potrafili się sprzeciwić zepsutym decydentom. I dlatego zawsze, a zwłaszcza teraz warto wracać do pozycji jak wspomniana. Nie zapominać o obywatelskiej odwadze, uczyć się i krzewić umiejętność oddolnego wsparcia i współpracy, walczyć o wolność nawet gdy jest to poświęcenie ostateczne. W innym przypadku nie ma mowy o dumie. Zginanie karku i nadstawianie tyłka, to wyzbywanie się godności - a odzyskać ją niełatwo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niech jeszcze zabrzmi warszawska karmaniola! Oby za życia skromnego książkowego barana. Bee. </div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-777505603079867742014-05-08T07:32:00.000-07:002015-01-31T07:51:21.792-08:00Z muzyką przez wieki i kraje, Bogusław Śmiechowski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQktGnXd9e_bLV225LUrYy4H3HWx_DVcF1lNb263vSOGbnTEKak7zWqPIv7NpT-PNqhJ_UkWPymxugw1ToX8Ehkc2o5CUwtS79GyoyBI67w8iQsVYvooFPz6dwTPXh497YGgOKRliEcjM/s1600/historiamuzyki.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQktGnXd9e_bLV225LUrYy4H3HWx_DVcF1lNb263vSOGbnTEKak7zWqPIv7NpT-PNqhJ_UkWPymxugw1ToX8Ehkc2o5CUwtS79GyoyBI67w8iQsVYvooFPz6dwTPXh497YGgOKRliEcjM/s1600/historiamuzyki.jpg" height="320" width="240" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Wydawnictwo: Delta<br />
Liczba stron: 330<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dosyć długo szukałem książki, która będzie zwięzłym przedstawieniem tego co kulturalny człowiek wiedzieć powinien o muzyce, nie będąc muzykiem. Padło na publikację B. Śmiechowskiego i się nie rozczarowałem. Nie ma tu wiele informacji na temat samej teorii muzyki, zasad harmonii itp., ale to dobrze - dzięki temu jest to książka dla każdego, także zupełnych laików. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na trzystu stronach jest podana pigułka wiedzy na temat kształtowania się muzyki przez lata, jak się rozwijały kompozycje i instrumenty. Jest sporo o kompozytorach, ich pracy, osobowości, tego jak ich muzyka i kariery wplatały się w historię swoich czasów, tego jak wpłynęli na kulturę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Publikacja rzetelna i przyjemna. Nie ma co się rozpisywać na temat podręcznika. Polecam przeczytać!</div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-73080967717708568552014-03-27T04:52:00.000-07:002014-12-16T03:33:32.285-08:00Czwarta ręka, John Irving<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-VsY4-P96RfLQ76JHR7Vh1B4l17Mh5jCSp_1mJOkSYf9bGtLEGLwUeZ2ID96ASJ-pgyxRozf1Ih_SL6p1uHzmwxFnEvEygG-zkk0PXswSUKWwsgxJ05x37OCVs5TFZyrokrdGePZ0ves/s1600/czwartarekajohnirving.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-VsY4-P96RfLQ76JHR7Vh1B4l17Mh5jCSp_1mJOkSYf9bGtLEGLwUeZ2ID96ASJ-pgyxRozf1Ih_SL6p1uHzmwxFnEvEygG-zkk0PXswSUKWwsgxJ05x37OCVs5TFZyrokrdGePZ0ves/s1600/czwartarekajohnirving.jpg" /></a></div>
<br />
<b><br /></b>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Wydawnictwo</b>: Prószyński i Spółka<br />
<b>Liczba stron: </b>248</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
Niegdyś zdarzało mi się powtarzać, że najlepsza książka jaką czytałem w życiu to "Świat według Garpa". John Irving zaskoczył mnie tym, czym potrafią czasami zaskakiwać autorzy amerykańscy: niebanalnym i nienachalnym językiem, dużym poczuciem humoru, dystansem do codzienności, lekkością w wydawania sądów na temat świata, a nawet czymś co nazwałbym subtelnym naigrywaniem się z czytelnika. Wydawałoby się, że to pisarz o uosobieniu kontestującego rockandrollowca, lub pisarz jakim rockandrollowy kontestator chciałby się stać. Historia Garpa, owocu gwałtu chimerycznej matki-pielęgniarki na kalekim ojcu-kombatancie to nie byle jaki początek pasjonującej fabuły. "Czwarta ręka" to bodaj druga z najpopularniejszych książek sympatycznego Vermontczyka.<br />
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Moim chyba ulubionym momentem w "Świecie wg Garpa" jest ten w którym tytułowy bohater powoduje straszny i smutny w skutkach wypadek drogowy. Wraca z dwoma synami z wieczornego seansu w kinie i nie zauważa parkującego na podjeździe pojazdu, w którym osobista żona właśnie ssie swojemu studentowi penisa "na pożegnanie". Auto uderza w drugie z impetem, na skutek czego jeden syn ginie, drugi traci oko, a student traci członek ( i pożegnanie staje się już nie tylko symboliczne, hehe ). Utrata członka jest też w "Czwartej ręce", tyle, że mniej dramatyczna, bo ręki. :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mamy tu reportera telewizyjnego o osobowości jak na amerykańskie standardy całkiem złożonej. Podczas nakręcania materiału w cyrku tygrys odgryza mu ramię. Wkrótce, w innej części USA ginie mężczyzna i pada propozycja by zanim ostygnie obciąć mu ramię na pożytek dziennikarza. Lekko nawiedzona wydaje się żona zmarłego, podobnie lekarz-transplantolog.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo zdawkowego opisu książka jest bezsprzecznie warta polecenia. Pomimo lekkiego charakteru nie jest to lektura bezwartościowa, zmusza do refleksji na temat świata w którym przyszło nam żyć, porusza tematy miłości, pragnień i nadziei. Trzech ostatnich zjawisk nagle staje się więcej. </div>
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-38196910311806844142014-02-27T06:58:00.000-08:002014-07-27T09:09:57.520-07:00Kryzys u Carfittów, J.B. Priestley<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXdqM45QfUq_Z0eY-T8UzF95cXP_sT20pKtLT9yyJE0zKGlHiRw_zsM2UEW8GEe3n_ldgRNIU1dWHH0UZBa39YYDnccYWz_BBkrk6SZn0hlv1sNLWHM0J3END0LSdnj2zQfYhhbsBQEys/s1600/kryzysucarfittow.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXdqM45QfUq_Z0eY-T8UzF95cXP_sT20pKtLT9yyJE0zKGlHiRw_zsM2UEW8GEe3n_ldgRNIU1dWHH0UZBa39YYDnccYWz_BBkrk6SZn0hlv1sNLWHM0J3END0LSdnj2zQfYhhbsBQEys/s1600/kryzysucarfittow.jpg" height="320" width="240" /></a>
</div>
<br />
<br />
<dt style="text-align: center;"> </dt>
<dt style="text-align: center;">wydawnictwo<span itemprop="publisher" itemscope="" itemtype="http://schema.org/Organization"><span itemprop="name">: Książka i Wiedza ( 1980 r. )</span></span></dt>
<dt style="text-align: center;"><span itemprop="publisher" itemscope="" itemtype="http://schema.org/Organization"><span itemprop="name">stron: 340 </span></span></dt>
<dt style="text-align: center;"><span itemprop="publisher" itemscope="" itemtype="http://schema.org/Organization"><span itemprop="name"> </span></span></dt>
<div style="text-align: justify;">
Na książkę zasadniczo składają się trzy opowiadania: <i>"Kryzys u Carfittów", "W metrze"</i> oraz <i>"Pawilon Masek"</i>. Pierwsze i trzecie są całkiem pokaźnych rozmiarów i są równie świetne. Może posuwam się zbyt daleko w ocenie, ale jestem pewien, że kto lubi humor Mrożka, to też lekturą Priestleya będzie usatysfakcjonowany. Obu cechuje umiejętność doskonałego prowadzenia dialogów, oraz elegancki, nienachalny choć wyrazisty styl - co w przypadku tego drugiego można określić ujmującą brytyjską flegmą.
</div>
<dt style="text-align: justify;"><a name='more'></a> </dt>
<dt style="text-align: justify;"><br /></dt>
<dt style="text-align: justify;">Tytułowi Carfitci to angielskie nobliwe małżeństwo złożone ze znudzonej i chimerycznej Lady oraz jej męża, skłonnego do napadów złości przemysłowca, borykającego się z problemami natury biznesowej. Prowincjonalnego krajobrazu dopełniają ich znajomi, równie niepozorne małżeństwo i dwoje niezapowiedzianych gości, siostrzenica Lady przybyła z Ameryki i mężczyzna, który przybywa niby to przypadkiem i katalizuje szereg niespodziewanych intryg, wypadków i niespodziewanych rozwiązań. Wszystko staje na głowie.</dt>
<dt style="text-align: justify;"> </dt>
<dt style="text-align: justify;">"<i>Pawilon masek</i>" to podobnie, fabuła umiejscowiona w jednym miejscu ze zmieniającymi się postaciami, jakby na teatralnej scenie. Właściwie to oba utwory są na wskroś dramatyczne, choć napisane prozą. Tutaj <i>enfant terrible</i> jest Novelda powiernik i doradca młodej damy, która owinęła sobie wokół palca wszystkich okolicznych mężczyzn, którzy na wszelkie sposoby starają się ją zdobyć, a których ta równo i sprawiedliwie ignoruje, co niesie za sobą skutki niemal polityczne. Można się uśmiać po pachy :) </dt>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-20193288783111115192014-02-16T06:18:00.000-08:002014-07-01T06:03:06.175-07:00Szkarłat wojownika, Rosemary Sutcliff<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqBUC9Qw9or5s9ouxDRc5b6UCOvuONM3juIjKSDpfSCb_Ek45IART3jUf-TQtgDvEoAlU9ROOVxNf9ZJ_1NfSt0m9S1-iMJOkzek5NF2_RXIQ82N5-Loa_wWVAZw6HsgLDvtnjhkfqOAU/s1600/szkarlatwojownika.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqBUC9Qw9or5s9ouxDRc5b6UCOvuONM3juIjKSDpfSCb_Ek45IART3jUf-TQtgDvEoAlU9ROOVxNf9ZJ_1NfSt0m9S1-iMJOkzek5NF2_RXIQ82N5-Loa_wWVAZw6HsgLDvtnjhkfqOAU/s1600/szkarlatwojownika.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Nasza Księgarnia</div>
<div style="text-align: center;">
Warszawa 1988</div>
<div style="text-align: center;">
stron: 208</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Drem to mały kaleka, ma bezwładną rękę. Sprawa nie jest prosta ponieważ mieszka w wiosce, gdzieś w zamierzchłej epoce neolitycznej, a w tych niezwykle trudnych czasach niepełnowartościowych członków społeczności nikt nie darzy sympatią, choćby zrozumieniem. Drem jest jeszcze mały i nie pozbawiony złudzeń. Pragnie przywdziać szkarłat wojownika i stać się pełnoprawnym myśliwym. Aby tak się stało musi przejść ciężkie szkolenie wojenne, rzecz jasna bez taryfy ulgowej, zwieńczone pokonaniem wilka w bezpośrednim pojedynku. Wyzwanie z kategorii trudnych, zwłaszcza, że nikt poza jedną bratnią duszą, nie podziela jego aspiracji. Ale co znaczy siła marzeń. </div>
<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
"Szkarłat wojownika" to typowa książka dla dorastającej młodzieży szukających inspiracji w pokonywaniu piętrzących się w tym okresie trudności. Od dzieciństwa przeleżała na mojej półce, sięgnąłem po nią dopiero teraz, nie będąc jej modelowym odbiorcą, ale już doświadczonym i niekiedy rozgoryczonym światem trzydziestolatkiem. Niemniej historia mnie ujęła, ponieważ jest napisana przyjemnym językiem i dotyczy wartości które są ważne niezmiennie. Zawsze warto mieć marzenia, nawet wtedy kiedy cały świat mówi, że jesteś gnojkiem i niepotrzebnie snujesz nici bezwartościowych fantazji. Wszystko zależy od determinacji marzyciela. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drem nie jest silnym człowiekiem, porywa się z motyką na słońce, nawet najbliżsi lekceważą jego uczucia, dotyka go wiele wątpliwości i prozaicznych smutków. To wszystko jest drugorzędne, najważniejsze to o czego chce i jak bardzo. Osobiście się wzruszyłem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chociaż książkę napisała kobieta, to dosyć dobrze odczytała rozterki dorastającego chłopca; może poza prezentacją kiełkującej w młodym ciele chuci, ku podobnie jak Drem wytrąconej poza wioskowy margines dziewczyny, pozostawionej przez swego niezbyt dojrzałego ojca z innego plemienia. Niemniej, warto ten tytuł podsunąć każdemu młodzieniaszkowi, czy to ze względu na uroczą fabułę, jak i łatwy w odbiorze tekst, który może rozbudzić chęć sięgnięcia po kolejne książki. Polecam.</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-33452263875963035422014-02-01T10:20:00.000-08:002014-02-15T11:32:09.912-08:00Pszczele cuda<div style="text-align: center;">
<strong>Autor:</strong> Henryka Makowiczowa<br />
<strong>Wydawca:</strong> Wydawnictwo Lotos; Warszawa 1992<br />
<strong>ISBN</strong> 83-900129-1-X<br />
<strong>Stron:</strong> 72 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtJB03REHRmlMjuV3tcMIydplj7saVIqhMgvLhbD-QMPyOEtAQWcJHQiGWJ1j7URfKDIgQqI-_HvPid-vShoPfE35Ji1X996dVDNX8_bYjpcHuz7FpdZCu8wji3kui1oAC0AaSSu69CQ0/s1600/pszczele_cuda.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtJB03REHRmlMjuV3tcMIydplj7saVIqhMgvLhbD-QMPyOEtAQWcJHQiGWJ1j7URfKDIgQqI-_HvPid-vShoPfE35Ji1X996dVDNX8_bYjpcHuz7FpdZCu8wji3kui1oAC0AaSSu69CQ0/s1600/pszczele_cuda.jpg" height="320" width="216" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Będąc entuzjastą jedzenia miodu i propagowania pszczelich dobrodziejstw rozglądałem się za książką odpowiednią do polecania osobom chcącym dowiedzieć się nieco więcej na temat właściwości miodu, pyłku kwiatowego, propolisu i pozostałych produktów pasiecznych. Niewielka publikacja Henryki Makowiczowej doskonale się do tego nadaje. Jest niewielkich rozmiarów i zawiera wiele cennych informacji na temat specyfiki leczniczych i odżywczych produktów pochodzących z pasieki. Ponadto autorka wydaje się wielkim zapaleńcem wobec opisywanej dziedziny i ten zapał udziela się czytelnikowi.</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Atutem książeczki jest fakt, że autorka nie zasypuje zbyt wieloma szczegółami, dzięki czemu treść jest strawna nawet dla osób stroniących zwykle od publikacji tego typu. Treść zasadniczo nie jest poświęcona przedstawieniu poszczególnych mikroelementów składających się na miód, jak to często bywa w literaturze tematycznej, ale jest próbą zachęcenia do zainteresowania się zagadnieniem <i>apteki z pasieki</i>, docenienia pracy pszczół i zaangażowania pszczelarzy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Według mnie to skromne kompendium powinno trafić do wszystkich osób dotychczas nieuświadomionych w kwestii leczniczych cech produktów z ula, zwłaszcza do tych ślepo zawierzających swoje zdrowie koncernom farmaceutycznym i preparatom syntetycznym. Tak jak napisał dr Jacek Roik we wstępie <b>Zapobieganie, a nie leczenie to najwłaściwszy sposób na zdrowy styl życia! </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Uwaga. Książka wzbudza apetyt na miód. :) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
więcej o miodzie na: <a href="http://instytutmiodu.pl/" target="_blank">InstytutMiodu.pl </a></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-30329775038908171332014-01-24T02:17:00.000-08:002014-05-29T06:16:35.834-07:00Wyspa Pingwinów, Anatol France<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ2az2_PLUQWKNi8uqFzi53VnwhaDSYsVTZ30dJ1dRDjgU8LX31FkWf4Juux2rF8KPa5fCIobBcXxwRyhHRssbLC0JqmKehfsnkzo2nUn1LKp_aCK61Zpy-rxLr3kevkwmSQlhfvFI_qQ/s1600/wyspapingwinow.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ2az2_PLUQWKNi8uqFzi53VnwhaDSYsVTZ30dJ1dRDjgU8LX31FkWf4Juux2rF8KPa5fCIobBcXxwRyhHRssbLC0JqmKehfsnkzo2nUn1LKp_aCK61Zpy-rxLr3kevkwmSQlhfvFI_qQ/s1600/wyspapingwinow.jpg" height="320" width="191" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i> strony: 278</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nietrudno o czytelniczą frustrację. Więcej książek marnych niż wybitnych i siłą rzeczy częstsze jest obcowanie z tymi pierwszymi, wyglądając z utęsknieniem tych drugich. Niemniej, naprawdę dobra lektura potrafi zrekompensować wcześniejsze nietrafione wybory. "Wyspa Pingwinów" leżała na półce od lat kilku, w niepozornej tekturowej okładce zastępczej ( okładka wyżej dodana pokazowo, sam dysponuje starym, odpowiednio pachnącym egzemplarzem z 1950 r. wydawnictwa Książka i Wiedza ). W końcu, kierowany osobistym zboczeniem do stopniowego sięgania po każdą pozycję z domowego księgozbioru, bez względu na tematykę, chwyciłem w końcu tą, przezornie nie oczekując po niej zbyt wiele i niezwykle mile zaskakując się z każdą kolejną stroną.</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Autor Anatol France to laureat literackiej Nagrody Nobla z 1921 r. Ówczesna kapituła podkreślała wyjątkową wykwintność stosowanego przez niego języka i nie sposób się z tą opinią nie zgodzić. Obecnie to na tyle rzadkie zjawisko w literaturze cechującej się często regresem stylu, że można je odebrać jako wyjątkowy archaizm, ale według mnie nie do końca słusznie. Jest to po prostu język wymagający bardzo solidnego warsztatu i wyobraźni, iskry dostępnej tylko autorom niezwykle utalentowanym. Tym bardziej warto sięgać po tego typu książki, żeby wiedzieć jak wielkie możliwości tkwią w słowie pisanym. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poza samym walorem językowym "Wyspa Pingwinów" zaskoczyła mnie niebanalną fabułą. Oto Mael - czcigodny mnich, przepełniony poczuciem misji chrześcijańskiej dopływa skromną łódeczką na samotną wyspę, gdzieś na zimnych wodach półkuli północnej. Wyspa zamieszkują tylko pingwiny, ale Mael, posunięty już w latach ma problemy ze wzrokiem i bierze ich za ludzi o niskim wzroście. Wypełniając swą powinność chrzci cały zwierzyniec, co wywołuje gorącą dyskusję w niebie - co z tym fantem zrobić? Niebiańskie zgromadzenie w tej sytuacji decyduje się na przemianę pingwinów w ludzi. Ci, początkowo niezwykle prymitywni, stopniowo organizują się i ewoluują na kształt i podobieństwo europejskiej cywilizacji. Aż do momentu wykraczającego poza znaną nam współczesność. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka jest zapisem historii ludu Pingwinów na przestrzeni dziejów, niejako pigułką i krzywym zwierciadłem losów nas samych. Przejrzenie się w tym lustrze dostarcza niezwykłych wrażeń. Polecam. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-3009344096557567332013-12-08T06:42:00.000-08:002014-05-09T02:25:24.186-07:00Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie, Alan Carr<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2uGb1qIwCR6BVa3hVHsozt8ovFQmyTXwEX607mozECWaJiGk4j_1vWfdt6d1uGz3O1tAWDRLr0EQAn2EhjE7wHpObMZKaphwkWr9D1quEtUOttYgkSfUMIoV6DpxPSZNgPeOSu_kxPpI/s1600/alancarr.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2uGb1qIwCR6BVa3hVHsozt8ovFQmyTXwEX607mozECWaJiGk4j_1vWfdt6d1uGz3O1tAWDRLr0EQAn2EhjE7wHpObMZKaphwkWr9D1quEtUOttYgkSfUMIoV6DpxPSZNgPeOSu_kxPpI/s320/alancarr.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo: Betters</div>
<div style="text-align: center;">
Stron: 243</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Palenie to nałóg i jest idiotyczny tak jak każdy inny. Nikt go nie lubi choćby wymyślał przeróżne argumenty - wszystkie są absurdalne. Wdychanie nikotynowego dymu nie łagodzi stresu, nie czyni sytuacji towarzyskich bardziej przyjemnymi, nie poprawia koncentracji. Absolutnie nic palącemu nie daje. Ma same minusy, a mimo to nie brakuje ludzi, którzy kurzą i nie są w stanie przestać. To pranie mózgu i skutki narkotyku, którymi palacz jest poddawany. Wystarczy poznać mechanizm mieszający w głowie, żeby odrzucenie fajkowego zapomnienia stało się całkowicie naturalne. Nie ma stresu i poczucia straty. Wyrzucenie ostatniego papierosa jest wyrwaniem się z nikotynowego odrętwienia, towarzyszy mu szczera radość i poczucie większej godności do samego siebie. Bo jak można czuć szacunek do samego siebie, będąc niewolnikiem dymka.<br />
<a name='more'></a><br />
Zacząłem palić papierosy w szóstej kasie podstawówki. Miałem wiele starszych kolegów, szalałem za dziewczynami z klasy ósmej. Uznałem, że palenie może mnie przedstawiać jako dojrzalszego. Jakkolwiek, namiętności serca zaspokoiłem po trzykroć, ale od papierosów towarzyszył mi już niemal bezustannie, przez liceum, studia, okres emigracji i pracy zawodowej. Potrafiłem palić bardzo dużo. Czułem do siebie wstręt, zarówno ze względu na roztaczany zapaszek, jak i poddańczy stosunek do paczki tytoniu zawiniętego w bibułki. Miałem permanentną chrypkę, żółte zęby i paznokcie, z zazdrością patrzyłem na niepalących. Wiedziałem, że kiedyś rzucę, przecież nie można truć się tak w nieskończoność, ale jednocześnie pozwalałem by nałóg mnie zniewalał i odbierał jasność myślenia. Tak ma chyba większość zatwardziałych palaczy, traktują swoje uzależnienie jak stan naturalny, nie podlegający dyskusji, rozmowa na ten temat wzbudza li tylko drażliwość.<br />
<br />
W podobnym czasie około pięciu z moich znajomych zerwało z paleniem po lekturze książki <i>Prosta metoda...</i> . Zmiana jaka w nich zaszła, była odmienna od innych znanych mi przypadków rzucania fajek. Nie byli struci, znerwicowani, nie patrzyli na palaczy z żalem i utęsknieniem. Byli podejrzanie weseli, cieszyli się zmianą, a na palaczy patrzyli z litością. Te spojrzenie wyprowadzało mnie z równowagi, zwłaszcza, że wiedziałem, że mają rację, palacz jest godny pożałowania. Ale czy książka jest w stanie doprowadzić do tego, czego nie jest w stanie sam posługujący się rozsądkiem i logiką człowiek? Ano może.<br />
<br />
Trudno powiedzieć na czym polega fenomen tej książki. Bezdyskusyjnie jest skuteczna. Przeczytałem ją trzykrotnie i każdorazowo przestawałem palić na okres czterech-sześciu miesięcy. Bez jakichkolwiek skutków ubocznych. Bezdyskusyjnie polecam wszystkim niewolnikom, także tym którzy uważają, że nimi nie są. <br />
<br />
<br />
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-65597606966007592922013-12-04T01:54:00.000-08:002014-03-07T03:01:24.233-08:00Oszustwo znad Morza Czarnego, A. Blake<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo: Hachette Polska </div>
<div style="text-align: center;">
Oprawa: broszurowa </div>
<div style="text-align: center;">
Rok wydania: 2012 </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0D6xDAsXP4322IEUCbeQ-oDk-HTUtjPLgals-yZ-7JNdEtGdWyMsEQLPTQsLFrWqAt_rOthd2gadycjYDzZxJK2hu5UHTpsRKoak1f4UOFDNI1uxPTvzMOcWy6ljOPtMGRzFA9Ms8sJg/s1600/oszustwo.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0D6xDAsXP4322IEUCbeQ-oDk-HTUtjPLgals-yZ-7JNdEtGdWyMsEQLPTQsLFrWqAt_rOthd2gadycjYDzZxJK2hu5UHTpsRKoak1f4UOFDNI1uxPTvzMOcWy6ljOPtMGRzFA9Ms8sJg/s1600/oszustwo.png" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Amerykanie mają fantazję, a Leo Tillman to kocur wśród fantastów. Laska mu mówi, żeby załatwił auto nie rzucające się w oczy - ten, chociaż jest mistrzem kamuflażu i ograniczania ryzyka kradnie ciężarówkę z przyczepą. Potem się dziwi, że go namierzyli złoczyńcy, a laska jest lesbijką bez serca. Nic to, skacze z płonącego budynku, w locie jednym nabojem wysadza butlę z gazem, zabija wysłańców okrutnej sekty, ratuje lesbijkę i zostaje jej przyjacielem. A to jedynie mały pierwiastek tego co potrafi. A jeszcze więcej potrafi wspomniana homoseksualistka. Prawdziwie amerykańska literatura, którą przeczytać można, o ile dostanie się książkę w prezencie. W innym przypadku to bezzasadne. Książkę dostałem w prezencie. </div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Znam oczywiście przesławny <i><b>Kod Leonarda da Vinci</b></i> i słusznie spodziewałem, że autor nastawia się na wykorzystanie fali popularności pomysłu Browna. Scenariusz podobny, wykonanie wyjątkowo, czyli typowo przeciętne. Niemniej czyta się to całkiem znośnie. Amerykańska literatura akcji, dzięki temu że opiera się na znanym i lubianym modelu czyta się szybko, względnie miło, te setki stron nie nastręczają żadnego intelektualnego wyzwania - to żaden zarzut. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Można mieć jednak zarzut do fabuły, która rozwija się sprawnie i wzbudza zainteresowanie, żeby zakończyć się żenująco. No bo jak? Przez kilkaset stron ścigają starożytną, tajemniczą organizację oszołomów, która wyspecjalizowała się w niezawodnym zabijaniu ludzi, a w rezultacie spotykają wielkiego guru tych mieszkających w meksykańskich kanałach (sic!) świrów i załatwiają go w prozaicznej i niewyszukanej walce wręcz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Generalnie, nie ma o czym mówić. </div>
<br />
Książka słaba, ale przynajmniej wilki poniżej pełne uroku. :)<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQj42tnkdCjuu1J_4919_neivnsGZ2yXaoop6j5nttfaQ1cNMkmQCTIBSH-8XdVTZmakPd-rOikln_euOGpeh5zndIaBq2fcJHnM_sW-vMsgyYkoxa0VcqWkTVKYIhyduA-o-okSyTqIs/s1600/wilki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQj42tnkdCjuu1J_4919_neivnsGZ2yXaoop6j5nttfaQ1cNMkmQCTIBSH-8XdVTZmakPd-rOikln_euOGpeh5zndIaBq2fcJHnM_sW-vMsgyYkoxa0VcqWkTVKYIhyduA-o-okSyTqIs/s1600/wilki.jpg" height="213" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Adam Wajrak</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-26018698374368300812013-12-01T13:38:00.000-08:002014-02-11T02:59:03.183-08:00Bogaty ojciec, biedny ojciec <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="profil-desc-inline">
wydawnictwo<span itemprop="publisher">: Instytut Praktycznej Edukacji</span>
</div>
<div class="profil-desc-inline" style="text-align: center;">
data wydania: 2007 </div>
<div class="profil-desc-inline">
<div style="text-align: center;">
liczba stron<span itemprop="numberOfPages">: 238</span></div>
<br />
<br />
<br />
<dt style="text-align: center;"><span itemprop="numberOfPages"> </span></dt>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5w65OXbbMY9vDqkt3cJHM7Yxt4vDV6r5QcFhqVIXybgNTCAsmSxA5Ov88yJR3EZQn2QcszKSxtWnHXNcDYmBg8RsAt2wCh-SrZVLBP1rkNFrSWANdbiJ6_xIdH17ihANwhyp8xSZVYTI/s1600/bogatyojciec.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5w65OXbbMY9vDqkt3cJHM7Yxt4vDV6r5QcFhqVIXybgNTCAsmSxA5Ov88yJR3EZQn2QcszKSxtWnHXNcDYmBg8RsAt2wCh-SrZVLBP1rkNFrSWANdbiJ6_xIdH17ihANwhyp8xSZVYTI/s1600/bogatyojciec.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="profil-desc-inline">
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mam chorobliwą przypadłość. Kiedy ktoś mnie poucza, strofuje lub robi minę przejawiającą pedagogiczne pobłażanie zwyczajnie się wściekam lub jest mi smutno. Usłyszałem o <i>bogatym ojcu</i> od kolegi. Zrobił wtedy minę wyrażającą pobłażanie dla moich edukacyjnych braków i rozpoczął perorę, którą tylko udawałem że zrozumiałem, bo piliśmy wtedy wódkę. W rzeczywistości nie mogłem pojąć co go opętało, że z jednej strony twierdzi, że pieniądz jako taki nie ma żadnej wartości, a z drugiej nie chce przedrzeć banknotu na dowód pewności swoich sądów. Taka też wydała mi się ta książka, logicznie niespójna, populistyczna i demagogiczna. Uwierzyć w nią to tak jak dać się podejść politykowi z Ruchu Palikota. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba się myliłem (lub dałem się podejść). Przede wszystkim treść jest bardzo przystępna. Autor opisuje swoje ekonomiczne poglądy na tle fabularnej historii młodego, rezolutnego chłopca rozdartego pomiędzy dwa, odmienne podejścia do życia: ojca biologicznego, który pomimo dobrej posady jest zapętloną w wyścig szczurów ofiarą losu - biednym ojcem, a ojcem kolegi, który pomimo początkowo lekko odpychającej powierzchowności okazuje się piewcą ekonomicznego rozsądku - jest to ojciec bogaty. Autor przedstawiając swoje poglądy na pieniądz oczami młodego chłopca sprawia, że wszystko nagle staje się niezwykle jasne, a człowiek dotychczas myślący inaczej czuje się wręcz zażenowany swoim brakiem domyślności. Prosty, przystępny język to główny atut książki i uważam że same idee nie zdobyłyby takiej popularności gdyby nie język właśnie, zwłaszcza, że Kiyosaki Ameryki nie odkrywa, tylko pokazuje ją w innej perspektywie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A czego właściwie się uczymy?</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Można zostać hippisem-nihilistą, można zostać człowiekiem wiecznie sfrustrowanym niepowodzeniami i oskarżającym wszystkich wokół, można też, a do tego właśnie skłania autor, żeby wziąć się w garść, porzucić malkontenctwo i zacząć się uczyć jak się zarabia pieniądze. Nie ma co się okłamywać, kasa daje spokój ducha, jej posiadanie sprawia, że mamy dobre samopoczucie, warto ją mieć. Mechanizmy funkcjonowania pieniądza na rynku nie są też wiedzą tajemną. Najgorsze jednak co może nas spotkać to stanie się niewolnikiem pieniądza, pracowanie od pierwszego do pierwszego z językiem na brodzie z przerażającą wizją schowaną pod czaszką <i>olaboga, co to będzie, wkrótce mam zapłacić rachunki. </i>To skutek niewiedzy i wynikających z niej konsekwencji. Strach przed brakiem pieniędzy dławi nas, nie pozwala w pełni cieszyć się kolejnymi dniami, funkcjonujemy jak koń w kieracie, sukces finansowy rozumiejąc przez zakup na raty kolejnych niepotrzebnych przedmiotów. A co nam nie pozwala stać się Panem swojego losu? Nie pech, nie ludzie źli, nie smutne położenie, ale dwa słowa klucze: STRACH i LENISTWO. Trzeba działać, wykonywać kroki w kierunku swoich marzeń, nie zapominając rzecz jasna o wymiernych elementach tych posunięć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Skłonność do ryzyka, choć mama może uczyła inaczej, wcale nie jest niczym złym i warto czasami posłuchać się samego siebie, a nie każdego wokół, bo z dużą dozą prawdopodobieństwa każdy Twój pomysł będzie skrytykowany a skrzydła podcięte. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytając słowa Kiyosakiego życie na prawdę wydaję się prostsze, mniej chaotyczne Do tego stopnia dało mi to do myślenia, że porzuciłem swoją stabilną, śmiertelnie nudną pracę i regularną wypłatę, skazując się na niepewności wiatr we włosach, ale też nadzieję i perspektywy na osiągnięcie czegoś więcej niż odciski na dupie od siedzenia przed ekranem komputera. Póki co jestem bezrobotny, perspektywa nędzy jest całkiem realna, ale nadziei na finansowy sukces nie tracę. Książkę gorąco polecam.
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-17994078453823851422013-11-29T01:59:00.000-08:002014-01-24T02:42:51.650-08:00Sprawa lekarzy kremlowskich<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="profil-desc-inline">
<br />
<dt style="text-align: center;">Autor: Jakow Rapoport </dt>
<dt style="text-align: center;">wydawnictwo<span itemprop="publisher">: Alfa</span>
</dt>
</div>
<div class="profil-desc-inline" style="text-align: center;">
<br />
<dt>data wydania: 1990 (data przybliżona)</dt>
</div>
<div class="profil-desc-inline">
<br />
<dt style="text-align: center;">liczba stron<span itemprop="numberOfPages">: 192</span></dt>
<dt style="text-align: center;"><span itemprop="numberOfPages"> </span></dt>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0sUeyaUgea6o4j6icz-HHvFSD2WH57CYQy34Tg3ZQTsWaQ7DEulnJNgfqb9K0UVHevnNFsIQiRj6lW_3feLyGkPh25EZHLMpsAtaTfhrGdAYC1bQuC_rgc0GpUnI9_kD0ZdjVLN8gmO0/s1600/sprawalekarzykremlowskich.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0sUeyaUgea6o4j6icz-HHvFSD2WH57CYQy34Tg3ZQTsWaQ7DEulnJNgfqb9K0UVHevnNFsIQiRj6lW_3feLyGkPh25EZHLMpsAtaTfhrGdAYC1bQuC_rgc0GpUnI9_kD0ZdjVLN8gmO0/s1600/sprawalekarzykremlowskich.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
To że Stalin był na swój szalony sposób genialny jest bezdyskusyjne. Zwykły kmiotek nie byłby w stanie wziąć za pysk pół świata i skutecznie terroryzować obywateli państwa rozciągającego się na dwóch kontynentach. Jednak zdarza się, że wybitne jednostki ponoszą wysoką karę za sięganie szczytów i zdaje się, że tak było także w przypadku niepoczciwego Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwili. Postępująca paranoja popychała go do coraz mniej racjonalnych zachowań, a wespół z niebywałym okrucieństwem stworzyła mieszankę, która doprowadziła Wodza do skrajnego obłędu. Sprawa lekarzy kremlowskim była jednym z wielu przejawów fiksacji, być może najbardziej skrajnym, na pewno ostatnim. </div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Jakow Rapoport</b> to postać bezpośrednio zaangażowana w wydarzenia ponurych dni schyłku stalinowskiej epoki. Pełnił funkcję wysoko postawionego lekarza w medycznej hierarchii rosyjskiej stolicy, był aktywnym działaczem ruchu żydowskiego i partii komunistycznej. Jako „żydowski nacjonalista burżuazyjny” został więziony na Łubiance i
Lefortowie w Moskwie. Kiedy koniec świata był już bliski Stalin odszedł w zaświaty i nastąpił początek procesu liberalizacji polityki wewnętrznej w ZSRR. Kto do tej pory nie pożegnał się z życiem mógł wyjść na wolność. Poza wartością samej relacji z pierwszej ręki, ważnym atutem książki, jest niewątpliwy talent autora do snucia literackich historii. Nieuświadomiony czytelnik może odnieść wrażenie obcowania z wcale nie najgorszym thrillerem medyczno-politycznym. Pomimo powagi opisywanych zagadnień publikacja powinna być przyswajalna nie tylko dla historyków ortodoksów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Jak się nie wie kto zawinił, to z dużą dozą prawdopodobieństwa byli to Żydzi. </b>Na fali ciągle popularnego Protokołu Mędrów Syjonu, wcześniejszych planach utworzenia autonomicznego państwa żydowskiego na Krymie i ostatecznym utworzeniu go w Palestynie, 13 stycznia 1953 roku, gazeta "Prawda" podała informację o wykryciu "spisku
lekarzy", planujących zamordowanie przywódców sowieckiej partii i państwa. Ponadto, mieli oni szpiegować, a jakże, na rzecz państw imperialistycznych. Dostało się również naukowcom z innych dziedzin i artystom. Powszechne było ściąganie ze ścian podobizn dotychczas zasłużonych Żydów i zawieszaniu na ich miejsce mniej utalentowanych sowietów. To jednak lekarze znaleźli się na świeczniku obarczeni rolą kozła ofiarnego za nieszczęścia całego radzieckiego narodu. Podobno cała "sprawa lekarzy" narodziła się w głowie Stalina, kiedy jego osobisty lekarz nieśmiało zalecił mu wycofanie się z polityki w celu ratowania zrujnowanego zdrowia. Czy akcja była przejawem wyrachowania Wodza, czy raczej daleko posuniętym brakiem kontaktu z rzeczywistości? O to nadal toczą się spory. Całe zamieszanie było jednak doskonałą pożywką dla propagandy, co ostatecznie miało się przełożyć na wzrost antysyjonistycznych nastrojów w społeczeństwie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Beria później wspominał że Stalin wydzierał się podczas zebrania "Jesteście jak ślepe kocięta. Co się stanie gdy mnie zabraknie? Kraj zginie, bo nie potraficie rozpoznać wroga". Ostatecznie Stalin zmarł w wyniku wylewu krwi do mózgu, w czym podobno niezwykle pomocny był właśnie Beria. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szczerze mówiąc, nie wiem czy przeczytałbym tą książkę, gdyby nie fakt że leżała w kolejce "do przeczytania" od lat kilkunastu, kiedy to dzieckiem będąc ukradłem ją z księgarni, bo okładka wydawała mi się taka mroczna i tajemna. W każdym razie lektura przyjemniejsza niż wall na fejsie czy timline na twitterze. :) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://synbozy.files.wordpress.com/2011/02/zydy1.jpg%3fw=490" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://synbozy.files.wordpress.com/2011/02/zydy1.jpg%3fw=490" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-57785838626082615512013-11-05T03:30:00.001-08:002013-11-05T03:30:20.541-08:00Starzy grzesznicy żyją dłużej, Norbert Lebert<div style="text-align: center;">
Wydano:
Warszawa : "Rój" , cop. 1991 </div>
<div style="text-align: center;">
Opis fizyczny:
228, [4] s. ; 20 cm </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEkj6xwZu8NF0kRe8eMyGTfs9zkF5YlHrXW0TY9nsrmDKrd301WCNB2gTwInQTBUfGsZCPVZajb99fM_MSBjsq_46koPuH9i5s_6sNjfx1PrsYOyL-PAbjluaEiP011cvfpXHH1uDHOns/s320/starzy+grzesznicy+%C5%BCyj%C4%85+d%C5%82u%C5%BCej.jpeg" width="205" /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Kuszący tytuł. Czyżby zbiór argumentów usprawiedliwiających dostępne niemoralności? Chyba każdy ma potrzebę uzasadnienia dla swoich słabości. Treść niestety nie do końca rehabilituje pijaków i cudzołożników. Obecnie mamy do czynienia ze spierającymi się ideami dotyczącymi zdrowego stylu życia, natłokiem propozycji mającymi zapewnić długie lata w zdrowiu i ogólnej sprawności. Wiodący wydaje się kult wysportowanej młodej sylwetki wypracowanej dzięki rygorystycznym normom żywieniowym i wystrzeganiu się zgubnych używek. Autor konfrontuje te podejście z licznymi przykładami osób mających sto lat i więcej, którzy długowieczność zachowali pomimo lekceważącego stosunku do istniejących restrykcji. </div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Jednym z ważnych punktów wyjścia omawianej książki jest próba udowodnienia, że zaawansowany wiek nie jest stanem tak dramatycznym jak się powszechnie uznaje. Starość jest kojarzona głównie ze spadkiem sił witalnych, regresem władz umysłowych, zdziecinnieniem. Ten stan budzi obawy, stąd pragnienie jak najdłuższego zachowania "młodości". Wiele osób poddaje się różnorodnym dietom, wylewa poty na siłowni, aby dojść do sprawności niwelującej upływ czasu. Jak się jednak okazuje stetryczenie nie jest wynikiem starości, ale bardziej uległości wobec istniejących stereotypów. Niektórym osobom może się wydawać, że siwy włos predestynuje człowieka do powagi, a ich większa liczba do usuwania swoich potrzeb i marzeń w cień, jako elementów nieodpowiednich, nie licujących z tym co powszechnie się uznaje za "właściwe".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Autor zadał sobie trud dotarcia do wielu niezależnych od siebie badań poświęconych ludziom zaawansowanym wiekiem. Obraz stulatków ( i starszych ) wyłaniających się z tego przekazu jest nie tylko inny od spodziewanego, ale niekiedy wręcz szokujący. Można się spierać o tendencyjność wybieranych przykładów, wszak publikacja książki przyniosła wiele protestów na tym tle, ale według mnie nie należy ich ignorować. Krytykować, analizować owszem, ale ignorancja niczemu nie służy. W tym i innych przypadkach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mamy zatem stuletnich nowożeńców, podróżników, społeczników, artystów, mordercę, sympatyków raczenia się alkoholami. I o dziwo charakterystyka każdego z nich nijak ma się do forsowanego obecnie modelu zdrowego życia. Nie ma wśród nich wegetarian, abstynentów, ascetów, a nawet stan kawalerski jest wyjątkową rzadkością. Wspólnym mianownikiem jest za to pogoda ducha i wesoły temperament. I to właśnie okazuje się elementem kluczowym w kontekście długowieczności. Dopóki istnieje radość przeżywania kolejnych dni, plany i marzenia, tym trudniej wyrwać człowieka z życia doczesnego. Odpowiednie żywienia z pewnością również ma znaczenie ale jest to sprawa drugorzędna. Pasja życia jest eliksirem długowieczności. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niemało wokół depresji, nerwic, frustracji i malkontenctwa. Z tymi zjawiskami należy walczyć intensywniej niż z otyłością, co oczywiście wcale nie jest zadaniem łatwiejszym. Fakt, że z dziarską miną łatwiej sobie poradzić z oponą na brzuchu, niż wyłącznie się nad sobą użalając, zwłaszcza, że to stres właśnie, a nie tłuszcz, jak się jeszcze niedawno powszechnie uznawało jest powodem wzrastającego w społeczeństwie cholesterolu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Książkę polecam.</b> Nie dyskutuję z jej wartością merytoryczną. Z pewnością piewcy zdrowego stylu życia w oparciu o kiełki i owsiankę znajdą wiele argumentów na forsowanie własnych teorii, ale to nieistotne. Jest to książka nastrajająca pozytywnie, przystępnie napisana, Obraz staruszków pełnych fantazji i wewnętrznej siły jest niecodzienny i uroczy, a przy tym daje do myślenia nad własnym podejściem do rzeczywistości, często zdominowanym przez użalanie się nad sobą i otaczającym światem. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-47847212211267209872013-10-27T14:53:00.001-07:002013-10-27T14:53:23.515-07:00Nie tylko biegun, Kamiński, Moskal, Swerpel<div style="text-align: center;">
<b>NIE TYLKO BIEGUN</b></div>
<div class="fontSize12" style="text-align: center;">
Sławomir Swerpel, Marek Kamiński, Wojciech Moskal</div>
<div style="text-align: center;">
<span class="fontSize12">Muza SA, Warszawa 1996</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span class="fontSize12">stron: 224</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span class="fontSize12">oprawa miękka</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhvO6ooKAL_rGgWsK4-hEjNzmRjl4rM4nQu5FIha8XMmYO0OyL00c-uo6PY5SkG8jdOgGKi5HjUbtmCd96tb5bqtjOgiW54nWQo-PgK59XnUvdIs_lJnK8pBw57wbcDtJvH8WuQI4Yu4Y/s1600/nie-tylko-biegun.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhvO6ooKAL_rGgWsK4-hEjNzmRjl4rM4nQu5FIha8XMmYO0OyL00c-uo6PY5SkG8jdOgGKi5HjUbtmCd96tb5bqtjOgiW54nWQo-PgK59XnUvdIs_lJnK8pBw57wbcDtJvH8WuQI4Yu4Y/s1600/nie-tylko-biegun.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="fontSize12">Mam wrażenie, że Marka Kamińskiego zna każdy Polak, jednocześnie bardzo niewiele o nim wiedząc. Podobnie ja. Wiedziałem że zdobył oba bieguny, także w towarzystwie niepełnosprawnego Jaśka Meli. I w zasadzie tyle. Książka <i>Nie tylko biegun </i>przeleżała na mojej półce blisko piętnaście lat i nie mogła doczekać się swojej kolejki. Ostatnio naszedł mnie jednak klimat wyprawowy, którego nie mogłem zrealizować należycie, więc postanowiłem otrzymać chociaż jego namiastkę. </span><br />
<a name='more'></a><span class="fontSize12">Śnieg, torosy, niska temperatura, szczeliny, wiatr - oto scenografia podróży której podjęli się obaj śmiałkowie. Blisko osiemset kilometrów w siedemdziesiąt trzy dni, z ciężkimi saniami przytroczonymi do pleców. Przypomina mi się zasłyszany cytat <i>moje najlepsze wakacje są Twoim najgorszym koszmarem. </i>W istocie, do tego może się sprowadzać idea turystyki ekstremalnej, podejmowania wyzwania podróżniczego, które jest tylko pretekstem do wędrówki w głąb własnej duszy. Sam Kamiński, którego miałem przyjemność poznać kilka dni temu na spotkaniu ze studentami UJ w Krakowie mówił, jak na filozofa przystało, że sam biegun jako miejsce nie ma wielkiego znaczenie. To droga do celu ma wartość. Nie krajobrazy, ale własna siła i słabości w zderzeniu z trudnymi warunkami są celem podejmowania wędrówki. Trudno się nie zgodzić. </span><br />
<span class="fontSize12"><br /></span>
<span class="fontSize12">W książce niestety tej wypowiedzianej filozofii mi zabrakło. Surowe opisy śniegu, marszu, zaciśniętych w wysiłku zsiniałych warg i zdawkowe raportowanie kolejnych dni to zdecydowanie za mało. Być może zaważył brak doświadczenia literackiego podróżników, bo uczuciem które dominowało po przeczytaniu ostatniej strony był niedosyt, zbyt dużo przemilczeń i niedopowiedzeń. Z drugiej strony, niespecjalnie mnie to dziwi. Sam mam doświadczenie w męczących wędrówkach i o ile podejmując się ich myślałem o napisaniu podsumowującej relacji, to w rezultacie dochodziłem do wniosku, że odczucia są na tyle intymne i magiczne, że ani mi nie zależało aby się nimi dzielić, ani nie widziałem szans by je precyzyjnie przekazać ewentualnemu czytelnikowi. Być może tak myśleli lub czuli Kamiński i Moskal. </span><br />
<br />
<span class="fontSize12">Generalnie, książka może zainspirować, ale pozbawiona jest elementów budzących wzruszenia i refleksje. Howgh! </span></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-55465680020032545862013-10-11T05:13:00.001-07:002013-10-11T05:13:39.369-07:00Księga parodii<ul style="text-align: center;">
<li class="attribute-value">Wydawnictwo: Artystyczne i Filmowe</li>
</ul>
<ul style="text-align: center;">
<li class="attribute-value">Rok wydania: 1985</li>
</ul>
<ul style="text-align: center;">
<li class="attribute-value">Liczba stron: 236</li>
</ul>
<ul style="text-align: center;">
<li class="attribute-value">Oprawa: twarda</li>
</ul>
<ul style="text-align: center;">
<li class="attribute-value">Ilustracje: czarno-białe i barwne </li>
</ul>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7KqRL1ws4KjEMEDyMQckw696l0u94JebUMjjRj04rSKXWEEiTlRDcln-5wr8Z9f7QdPCB2zYMYJt3VKza1z3KJwsmqVKBLRf7DcThPrhR79LI0LEOKfAOD867jCglsjKES5lE39sVoO4/s1600/ksiegaparodii.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7KqRL1ws4KjEMEDyMQckw696l0u94JebUMjjRj04rSKXWEEiTlRDcln-5wr8Z9f7QdPCB2zYMYJt3VKza1z3KJwsmqVKBLRf7DcThPrhR79LI0LEOKfAOD867jCglsjKES5lE39sVoO4/s320/ksiegaparodii.jpg" width="222" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie jestem entuzjastą współczesnych kabaretów. Przyznaje, że swoje zdanie opieram na pobieżnej znajomości tematu. Z zasady ich nie oglądam, a te kilka skeczy poleconych przez znajomych budzą na poły uśmiech, na poły zażenowanie. Mierzi mnie zbyt duża dosłowność, trywialność żartów, brak oryginalności, słownego polotu. Mam wrażenie, że główny nurt polskiej sceny celuje w rozrywkę tanią i raczej niewyszukaną. Być może powodowane jest to takim, a nie innym gustem odbiorców. O gustach podobno dyskutować się nie powinno. Lubię marudzić. </div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
"Księga parodii" to zbiór różnorodnych tekstów dowodzących, że żartom może być tak samo blisko do literatury pięknej, jak do serwisów informacyjnych i sitcomów. Bez szkody dla uradowania. Oczywiście, trącą myszą, ale nie umniejsza to ogólnego uroku publikacji, w której znajdują się materiały takich tuzów jak: Tuwim, Boy-Żeleński, Lechoń, Samozwaniec i in. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Kazimiera Iłłakowicz - Dziecięce główki</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jeżeli to będzie córeczka,</div>
<div style="text-align: justify;">
To będzie miała blade jak mleko usteczka</div>
<div style="text-align: justify;">
Koraliki dam jej na szyję</div>
<div style="text-align: justify;">
I żeby dzieciątkiem nie pachniała...umyję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jeśli chłopczyk bledziutki,</div>
<div style="text-align: justify;">
To dam mu się napić wódki</div>
<div style="text-align: justify;">
Z kwiatów i rosy,</div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby mógł śmiało na nóżkach biegać bosych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli zaś to będzie hermafrodytka</div>
<div style="text-align: justify;">
To będzie się nazywać Edytka</div>
<div style="text-align: justify;">
Albo Marianek</div>
<div style="text-align: justify;">
I będzie nosił z "stałości męskiej" na głowie wianek. </div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-22862143239258997612013-10-08T04:18:00.003-07:002013-10-08T04:18:38.355-07:00Sztuki odnalezione. Małe i mniejsze, Sławomir Mrożek<div style="text-align: center;">
Noir sur Blanc </div>
<div style="text-align: center;">
Wydanie: I
Data premiery: 2011 </div>
<div style="text-align: center;">
Format: 120 x 190 mm </div>
<div style="text-align: center;">
Oprawa: twarda </div>
<div style="text-align: center;">
ISBN: 978-83-7392-328-7 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiswhyphenhyphenAaRTkRjPjDbRw_JH208tjkEz2M8oUhyTKiWctAB4SiyziHXRSJzwxOyYoKHHUbX9nR4VhAqX4VEom6tiZo0-oFzZ_vHx9zYKIZb1RMBAUeptEqtLhZLvX5gFdW8B7arZbIjkoOUk/s1600/sztuki+odnalezione.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiswhyphenhyphenAaRTkRjPjDbRw_JH208tjkEz2M8oUhyTKiWctAB4SiyziHXRSJzwxOyYoKHHUbX9nR4VhAqX4VEom6tiZo0-oFzZ_vHx9zYKIZb1RMBAUeptEqtLhZLvX5gFdW8B7arZbIjkoOUk/s320/sztuki+odnalezione.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Po Internecie z hukiem przetoczyła się informacja o śmierci wybitnego dramatopisarza. Zwykle w takich sytuacjach, tak i tym razem, zalety twórczości denata nabierają dodatkowego nimbu. Żywi nie dostępują tak intensywnego hołubienia. Jest to oczywiście zrozumiałe. Ja również, choć z lekką nieśmiałością udałem się do biblioteki, aby swoją cegiełkę do stawianego pomnika dołożyć. Pomnik to cel słuszny, zwłaszcza, że trudno dostrzec następców w dziedzinie słowa, którzy potrafiliby się choćby zbliżyć do poziomu Mrożka. </b></div>
<a name='more'></a>Na tytułową pozycję składają się mniej znane utwory: <em>Imieniny</em>, <em>Plomba hrabiego</em>, <em>Tercet</em>, <em>Racket Baby</em>, <em>Jeleń</em>, <em>Bruno Sznajder. </em><br />
<div style="text-align: justify;">
<em><br /></em></div>
<div style="text-align: justify;">
Mrożek wypracował niebanalny styl. Przede wszystkim nie brak mu dystansu do świata i umiejętności obrazowania go za pomocą humoru i ironii. Potrafił lekkim przekazem dotykać spraw ważnych i wcale nie śmiesznych. Tak jest również w przypadku tego zbioru, choć zrozumiała wydaje się kilkudziesięcioletnia nieobecność utworów na rynku wydawniczym. Są wyraźnie słabsze od jasnych gwiazdeczek polskiej literatury: <i>Tango, Indyk, </i>czy mój osobisty<i> faworyt Męczęństwo Piotra O'heya</i>. Na pewno nie brak im jednak charakterystycznego uroku. Lektura choć niewybitna to przyjemna i warta polecenia, nie tylko fanatykom twórczości zasłużonego krakusa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-86811671298743023142013-10-07T07:31:00.000-07:002013-10-07T07:31:01.957-07:00Sztuka wojny, sztuka sprzedaży, Sun Tzu&Gary Gagliardi<div style="text-align: center;">
Sztuka wojny, sztuka sprzedaży, Sun Tzu&Gary Gagliardi </div>
<div style="text-align: center;">
One Press/ Helion </div>
<div style="text-align: center;">
stron : 192 </div>
<div style="text-align: center;">
oprawa twarda </div>
<div style="text-align: center;">
wydanie: 2005 r.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLqzaO34qEzU8nBwiImHlFTSH6iGQTYtjDIFOeXzE3FJjwVQkH0twYcBcxlI8wJFPxKlvukuiTtOziHGTkIaDwUZGgOfXw2BMZvjADSHJlYUqeFEz6D5A35LCDFWqfs42JxRh3PF45hVw/s1600/sztuka+wojny%252C+sztuka+sprzedazy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLqzaO34qEzU8nBwiImHlFTSH6iGQTYtjDIFOeXzE3FJjwVQkH0twYcBcxlI8wJFPxKlvukuiTtOziHGTkIaDwUZGgOfXw2BMZvjADSHJlYUqeFEz6D5A35LCDFWqfs42JxRh3PF45hVw/s400/sztuka+wojny%252C+sztuka+sprzedazy.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dosyć niechętnie podchodzę do literatury poradnikowej. Zwykle są to przemądrzałe wywody ekspertów z tej czy innej dziedziny, wypełnione po brzegi ciężkostrawnymi truizmami. Wskazówki są zwykle oczywiste, podawane w sosie prawdy objawionej. Oczywiście, takie danie może być atrakcyjne i pożądane, co wynika z naszej wewnętrznej potrzeby otrzymania gotowych odpowiedzi i recept na sukces, ale osobiście nie cenię ich lektury zbyt wysoko. "Sztuka wojny, sztuka sprzedaży" skusiła mnie ceną - niższą niż sama, legendarna "Sztuka wojny". Ponadto, transpozycja chińskiego traktatu do warunków współczesnych relacji handlowych, wydał mi się karkołomnym, ale interesującym eksperymentem. </b></div>
<a name='more'></a>Skorzystanie z popularności starożytnych chińskich strategii było świetnym krokiem marketingowym autora i można uznać, że jest dobrze wprowadza w życie własne nauki. Gagliardi dostrzegł analogię pomiędzy mechanizmami wojennymi, a handlem, relacjami z klientami, których zwykle należy "zmusić" do transakcji. Wygrana bitwa to właśnie zdobycie zamówienia. Bitwy przy tym należy wygrywać szybko i najmniejszym kosztem. Dobry strateg powinien umieć analizować zmieniającą się sytuację, atuty własne i przeciwnika, wykorzystywać szansę i niwelować zagrożenia, powinien myśleć jak strateg na polu walki. Zadaniem dobrego dowódcy jest "zwyciężanie bez konfliktu", dosyć popularne określenie w azjatyckiej filozofii. Na tej samej podstawie "wielki nauczyciel" Ueshiba stworzył wspaniały system walki bez walki - Aikido, który również był przekładany na odpowiednie filozofie efektywnego działania, podobnie jak Judo. W filozofii wschodu można odnaleźć wiele niezmiennie modnych i mądrych inspiracji. <br /><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Atutem książki jest prezentowanie oryginalnego tekstu obok nowego. Można dostrzec przy tym swobodę w adaptacji nowej treści. Lepszym rozwiązaniem jest chyba czytanie obu tekstów niezależnie od siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno powiedzieć, czy książka polecana jako <i>bezcenne źródło wiedzy dla handlowców</i> jest nim w istocie, ale część z zaleceń Sun Tzu/Gagliardiego skłania do głębszej refleksji. Na pewno lektura wzbogaci kulturę handlową czytelnika, zwróci uwagę na istotę precyzji i ukierunkowania na wymierny rezultat działania. Ale Ameryki nie odkrywa moim skromnym zdaniem...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
cytaty:</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nie możesz odnosić sukcesów w sprzedaży, jeśli nie jesteś właściwą osobą, sprzedającą właściwe produkty z właściwych powodów. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Twoje umiejętności określane są przez pięć czynników</div>
<div style="text-align: justify;">
Weź je pod uwagę, analizując transakcję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Musisz znać swoją propozycję:</div>
<div style="text-align: justify;">
1. Omów swoją filozofię sprzedaży</div>
<div style="text-align: justify;">
2. Omów swoje nastawienie</div>
<div style="text-align: justify;">
3. Omów swój rynek</div>
<div style="text-align: justify;">
4. Omów swoją rolę lidera</div>
<div style="text-align: justify;">
5. I omów sam proces sprzedaży. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Musisz być bystry, uczciwy, troskliwy, odważny i zdyscyplinowany.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli masz atuty, musisz wydawać się pokorny</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli jest Ci cięzko, musisz wydawać się spokojny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli jesteś przekonany, musisz wydawać się niepewny</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli jesteś niepewny, musisz wydawać się zdecydowany</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jest pięć rodzajów pragnień klientów:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pierwszy to potrzeby osobiste.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Drugi to potrzeba produktów</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Trzeci to potrzeba informacji</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czwarty to potrzeba zysku</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piąty to potrzeba ludzi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
itp. itd.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-30640017772664213402013-09-18T13:43:00.000-07:002013-09-18T13:45:24.684-07:00Bartnictwo. Odrodzenie staropolskiej tradycji<div style="text-align: center;">
<b>Bartnictwo. Odrodzenie staropolskiej tradycji</b></div>
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo pokonferencyjne, Spała-Świnia Górna 27-28 sierpnia 2008</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo6qS5jP-SXyAOnUnhtdFKYcnkr6jDfhXUlWtBxsiU9C3GOOPhvB0x49OTu_yUJ1Gu7m3BqmHsLWPVuZ0rVYhQRCxAJep4mBcbU6DytiVFcFNFwnRi3zCjkgc8p_w4nCCuhWsgegV_B6c/s1600/bartnictwo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo6qS5jP-SXyAOnUnhtdFKYcnkr6jDfhXUlWtBxsiU9C3GOOPhvB0x49OTu_yUJ1Gu7m3BqmHsLWPVuZ0rVYhQRCxAJep4mBcbU6DytiVFcFNFwnRi3zCjkgc8p_w4nCCuhWsgegV_B6c/s320/bartnictwo.jpg" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Były czasy kiedy bartnictwo stanowiło jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki Polski. Ważniejszą od łowiectwa i handlu drewnem łącznie. Średniowieczni kronikarze określali krainę pomiędzy Odrą i Bugiem jako miodem płynącą. Obecnie tradycyjne wykorzystywanie pszczół zanikło niemal w całej Europie, na rzecz gospodarki pasiecznej, ale wiele powodów pozwala mieć nadzieję na renesans pięknej tradycji.</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<br />
Zacznijmy od pszczół. Ich praca jest nie do przecenienia w prawidłowym funkcjonowaniu świata. Zasadne są słowa Einsteina, który twierdził, że <i>gdy pszczoły znikną, ludzkość wymrze w cztery lata</i>. Te słowa nabierają dodatkowego znaczenia w perspektywie wymierania tych owadów. W tempie zatrważającym. Rzecz jasna nie chodzi tylko o miód, którego wartości zdrowotne są w jadłospisie ( nie tylko ) Polaków bardzo niedocenione. Dla mnie, jako laika, niektóre dane dotyczące doniosłości pracy pszczół są nieprawdopodobne: co czwarty owoc jest wynikiem pszczelego zapylenia, 1/3 produktów spożywczych jest zależna od zapylaczy, wykorzystanie pszczół jako zapylaczy w sadzie jabłoniowym pozwala uzyskać sześć ton owoców więcej z jednego hektara, pszczoła robotnica może wyprodukować w swoim życiu miód w ilości 1/12 łyżeczki do herbaty itp. itd. O pszczołach można mówić i pisać godzinami. Wróćmy więc do węższej dziedziny - bartnictwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Naturalnym środowiskiem pszczół były lasy, skąd w związku z rozwojem gospodarki pasiecznej i zmianach w leśnej polityce niemal zupełnie zniknęły. Nie jest to korzystne zjawisko dla leśnego ekosystemu i bioróżnorodności. Im więcej pszczół, tym więcej produkowanych nasion, co sprzyja odnawianiu się drzewostanu, a to z kolei ułatwia bytowanie ptaków. Ponadto, należy uznać, że warunki naturalne bytowania pszczół, jakimi były dziuple żywych drzew, stwarzały korzystniejsze warunki rozwoju rodzin pszczelich.<br />
<br />
Książka "Bartnictwo..." jest wynikiem projektu przeprowadzanego w latach 2006-2008 przez polskie organizacje ekologiczne, którego celem była próba odtworzenia na polskich ziemiach nieistniejącej już dziedziny. Pomocni w tym zakresie byli Baszkirowie z południowego Uralu, gdzie ten fach ciągle istnieje. Konkluzje są jednoznaczne - warto rozwój bartnictwa mieć na sercu, zwłaszcza w dłuższej perspektywie i nie tylko w hobbystycznego punktu widzenia. </div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-70754254201568720042013-09-10T03:25:00.000-07:002013-09-10T03:25:31.271-07:00Metallica, M. Putterford, X. Russell<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Metallica</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Mark Putterford, Xavier Russell</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wydanie I, Poznań 1999, Format A4</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Objętość 88 stron, Oprawa miękka</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVadKtuq2EU1hkSBZDjY6A_lMxnPZfs9GVUpN_s6f3jnBFLbOnOaXyt0j28oOtKmpfJcya7BGmvHTIfbE00TNUIj-j_fxZyUqHltM9KFbmVrWCuk6xrmG-VuRw5AQfaJz7CGigHzXNAeE/s1600/metallica+putterford+russell.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVadKtuq2EU1hkSBZDjY6A_lMxnPZfs9GVUpN_s6f3jnBFLbOnOaXyt0j28oOtKmpfJcya7BGmvHTIfbE00TNUIj-j_fxZyUqHltM9KFbmVrWCuk6xrmG-VuRw5AQfaJz7CGigHzXNAeE/s320/metallica+putterford+russell.jpg" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Metallica to więcej niż zespół. To więcej niż muzyka. Starając się zanalizować ten twór, stajemy przed złożonym faktem społecznym, zakorzenionym w popkulturze nie mniej niż postać Spider Mana, czy The Beatles. Metallica to fenomen o zasięgu niemalże boskim. I dziwne uczucie dyskomfortu sprawia lektura książki, która z tą wielkością się mierzy w sposób wcale nie bogobojny.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Z zespołem Metallica zapoznałem się w okolicach 1989 r. Zabrany przez rodziców na małomiasteczkowe targowisko kupiłem pierwszą kasetę do pierwszego w życiu magnetofonu. Pirackie wydanie pt. "Ballady" (sic!), skusiły mnie wizerunkiem czterech rozczochranych chłopaków z demonicznym wyrazem twarzy. Ten image wydawał mi się - siedmioletniemu kajtkowi - o tyle niewłaściwy, że schowałem kasetę pod wycieraczkę auta, by następnie słuchać jej w samotności, przechodząc stopniowo od zdziwienia i niedowierzania do szczerej, choć zasmarkanej fascynacji. To było zjawisko zgoła inne niż kolekcja Disco Dance mojej starszej siostry. To był pięknie mieszający w głowie piorun!<br />
<br />
Hałas i nerw, nie jakieś dziudziurudziu! Każda epoka musi mieć swój dekadencki głos, wściekły i odnoszący się do mrocznej strony duszy i plugastwa toczącego świat. Jeśli miałbym się pokusić o stwierdzenie, skąd tak wielka popularność Hetfielda i spółki, pozostałbym jednak przy walorach muzycznych. Trudno odmówić ekipie talentu. I nie chodzi o wirtuozerskie popisy techniki, czy złożone podziały harmoniczne. Pomimo ciężkiej kategorii zespół miał ( ma ) umiejętność komponowania przejrzystych, niebanalnych melodii. Osobowość sceniczna i medialna poszczególnych elementów komitywy jest bezdyskusyjna.<br />
<br />
Autorzy książki "Metallica" stoją po stronie tych słuchaczy, dla których każda kolejna płyta różniąca się od poprzedniej to niezrozumiała zdrada. Mam wrażenie, że nie chcą zaakceptować tego, że James, Lars i Kirk od czasów <b>Kill'em all </b>nabrali charakterystycznej dla wieku ogłady i doświadczenia, co predestynuje ich do grania muzyki innej niż wcześniej. I muzyki takiej jaka im się podoba, a nie wiecznie krytykującym malkontentom - których zawsze pod dostatkiem.<br />
<br />
Poza muzyczną niejednolitością, kolejnym zarzutem jest niemal chorobliwa żądza pieniądza, stawiająca zespół w opozycji do swoich wcześniejszych dokonań, kiedy jeszcze młodzi i przepełnieni ideałami walczyli z systemem, w którym tak doskonale się teraz odnajdują. Argumenty są zasadne, trzeba to przyznać. Podobnie jak punkowcy, walczący z pieniądzem, dopóki nie wpadł im w ręce, tak i Metallika z nieuczesanych gołodupców, stała się konformistycznymi krezusami. W moim subiektywnym odczuciu jest to całkowicie wytłumaczalne i nie powinno być czynnikiem deprecjonującym ich muzyczne i kulturowe dokonania. Każdy lubi troszeczkę luksusu, nawet brudny metal :)<br />
<br />
W każdym razie książka jest bezwzględnie warta przeczytania. Nie tylko przez fanów ortodoksów. Jest to krótkie świadectwo opisujące marsz garażowych obszarpańców na absolutny top muzyki popularnej. Nieprawdopodobna i piękna historia, niepozbawiona rzecz jasna zgrzytów. Poza tym jest wiele zdjęć :)<br />
<b><br /></b>
<b>Dla chcących jeszcze raz poczuć zew metalowego powiewu w mózgu polecam koncert z dobrych lat:</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/i3d5vwUhJdw?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4476762761749229563.post-75013626510549978722013-09-03T14:42:00.005-07:002013-10-08T04:19:44.456-07:00Manipulacje w postępowaniu karnym, R. Makarowski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Manipulacje w postępowaniu karnym </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Makarowski Ryszard </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wydanie I, Kraków 2006, Format B5, </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Objętość 240 stron, Oprawa twarda, szyta</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5g2P1pxcXhWbQ0EaCTrivZezhKa3IOao4Ukx7iWverg1gAIpZm2IclxC-UqO3vUSKT7aP3Pf5lrTAYOkOQowclmyVKFAsP5-VexAHGSbs8pXI60tWX0GZKnqu9mJx29MEEKDZW1jYFeU/s1600/manipulacje+w+post%C4%99powaniu+karnym.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5g2P1pxcXhWbQ0EaCTrivZezhKa3IOao4Ukx7iWverg1gAIpZm2IclxC-UqO3vUSKT7aP3Pf5lrTAYOkOQowclmyVKFAsP5-VexAHGSbs8pXI60tWX0GZKnqu9mJx29MEEKDZW1jYFeU/s320/manipulacje+w+post%C4%99powaniu+karnym.jpg" width="225" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Celem sądownictwa nie jest de facto ustalenie prawdy, ale rzeczowe rozstrzygnięcie sporu, w oparciu o informacje jakimi dysponuje i reguły obowiązującego prawa. Na proces składają się ludzie, poszczególne doświadczenia, osobowości, a przede wszystkim emocje - uwarunkowane wieloma czynnikami. Ludźmi można manipulować, czyli popychać do zachowań często sprzecznych z ich interesem. Manipulowaniu ulegają wszyscy aktorzy postępowania karnego, nie tylko oskarżony. <b>Książka R. Makarowskiego stara się nakreślić ogólny model manipulacyjnych zagrożeń i możliwości.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Publikacja liczy 240 stron, co wraz z postępującą lekturą, wydaje się liczbą znikomą, ze względu na rozległość podjętej tematyki. Autor skupił się na zaznaczeniu najważniejszych zagadnień i zrobił to w sposób przekonujący, a dodatkowym atutem jest stosunkowo przejrzysty język, jak na literaturę akademicką. <b>Nie jest to książka <i>stricte </i>naukowa</b> i może po nią sięgnąć również osoby nie operujące fachową terminologią - choćby kibole :) Z drugiej strony powinna też trafić do rąk prawników, bo jak wskazują badania przytoczone na stronach "Manipulacje ...", jest to grupa, która powinna lepiej poznać wpływ psychologii na przebieg procesu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Policjant, oskarżony, świadek, prokurator, adwokat, sędzia - wszyscy oni mają swój interes. Każdy ma inne umiejętności i wiedzę, przez co szanse nie są wyrównane. <b>Na swoim stawia ten, operujący najbardziej efektywną techniką działania. </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zdecydowanie najciekawszym rozdziałem książki jest <b>"Kontrowersyjny poradnik", </b>czyli zestaw "rad" spisanych przez Michaela Szota, a opublikowanych na łamach tygodnika "NIE" w 1997r. Poradnik zawierający wskazówki jak się zachować z policją i prokuratorem został znaleziony ponoć przez izraelską policję przy agencie wywiadu - niejakim Jakobsonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Pierwsza Rada</span></b>: mów jedynie o faktach i pokazanych dokumentach; "nie zajmujesz się plotkami"</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><b>Druga Rada</b></span>: na sprawy ogólnikowe dawaj odpowiedzi ogólne i rozwlekłe</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Trzecia Rada</span></b>: po naradzie z adwokatem sam ustal strategię zeznań</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Czwarta Rada</span></b>: domagaj się notowania każdej odpowiedzi oraz dokładnie sprawdzaj protokół</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Czwarta Rada:</span></b> nie dostarczaj przesłuchującemu żadnego materiału i nie pomagaj mu</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Szósta Rada</span></b>: brutalnie atakuj dziennikarzy</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Siódma Rada</span></b>: od samego początku śledztwa należy prosić o pośpiech z uwagi na krzywdę jaką ponosisz ty i twoja rodzina</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><b>Ósma Rada</b></span>: postaraj się, aby przesłuchanie nie było prowadzone w budynku policji</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><b>Dziewiąta Rada</b></span>: utrzymuj, że jesteś prześladowany bez powodu</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Dziesiąta Rada</span></b>: jeśli odpowiadasz z wolnej stopy, nie zgadzaj się na długie przesłuchania</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Jedenasta Rada</span></b>: na przesłuchanie zjawiasz się wyspany, wypoczęty i spokojny</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Dwunasta Rada</span></b>: nie odpowiadaj na żadne pytanie tak, jak się od ciebie oczekuje</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Trzynasta Rada</span></b>: pamiętaj, że przesłuchujący wiedzą bardzo dużo, ale ciężko im połączyć wątki i udowodnić poszczególne zarzuty</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Czternasta Rada</span></b>: nie obawiaj się "pójścia na noże" i nie próbuj być nawet sympatyczny, bo to niczego nie zmieni</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Piętnasta Rada</span></b>: w związku z każdym dokumentem i osobą powtarzaj, że ciężko ci zapamiętać każdy kawałek papieru i każdą twarz</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Szesnasta Rada:</span></b> wybierz adwokata, który na co dzień nie zajmuje się sprawami kryminalnymi, ale ma znane nazwisko</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;">Siedemnasta Rada</span></b>: staraj się ustalić, jaki będzie temat śledztwa i wyciągnąć co się da; sam nie paplaj niepotrzebnie </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Warto zapoznać się z ich rozwinięciami. Zainteresowanych odsyłam do książki. :)<br />
<br />
Interesującym plusem książki są aneksy, poświęcone mowie ciała i topików prawniczych oraz bibliografia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0